Get your dropdown menu: profilki

poniedziałek, 28 lipca 2014

Muzycy #3

   Wstałam o 8. Była sobota więc postanowiłam ubrać się w czarne dresy i zejść coś zjeść. Zrobiłam sobie naleśniki i przy okazji innym gdyby chcieli. Po paru minutach przyszli i jak zobaczyli naleśniki na miejscach bardzo się zdziwili.
-Chcecie to jedzcie..-Powiedziałam spokojnie i piłam moją kawę. Wszyscy jedli naleśniki. Nawet Scooby. Trochę mnie to ucieszyło. Wstałam od stołu i umyłam mój talerz. Wzięłam moją komórkę i do niej słuchawki. Założyłam je i poszłam biegać. Słyszałam za sobą krzyk Freda, że mam stać. Zatrzymałam się więc i poczekałam na niego.
-Gdzie idziesz?
-Będę biegała. Muszę przemyśleć jedną sprawę. Wrócę!-Pocałowałam go w policzek i pobiegłam dalej. Pobiegłam aż na wzgórze. Zobaczyłam tam Avana.
-Cześć. Co tutaj robisz?-Zapytał.
-Jakoś tak mi się tutaj pobiegło.-Zaśmiałam się i usiadłam koło niego.
-Zorientowałem się, że kręciłaś teledysk,ale nie masz gitary.-Powiedział i dał mi czarną gitarę.
-Dziękuję Avan.. Nie musiałeś.
-Uch.. Wiem.-Zaśmiał się.-Muszę już lecieć Daphne. Do zobaczenia!
-Do zobaczenia..-Powiedziałam. Zaczęłam grać jakąś melodię. Skończyłam wzięłam gitarę i pobiegłam do domu. Gdy byłam już w domu pobiegłam na górę i się przebrałam w zestaw nr. 4. Postanowiłam zadzwonić do Marty na Skype.
-Cześć Marta!-Zaśmiałam się.
-Cześć Daph. Co tam u ciebie?
-Po za nagranym teledyskiem i morderstwem na nim nic się nie stało..
-O.. Opowiadaj!-Opowiedziałam jej wszystko. Wyglądała na bardzo zszokowaną.
-Nieźle. Przysłać do was chłopaków żeby pomogli?-Zapytała.
-Jeżeli będzie taka potrzeba.. Ale na razie nie.
-Ok!-Zaśmiała się. Gadałyśmy jeszcze 1 godzinę. Potem się rozłączyłam i weszłam do mojej pracowni. Namalowałam całe zdarzenie które było. Zawiesiłam je na ścianie i poszłam na dół. Był akurat obiad. Jedliśmy i rozmawialiśmy. Po obiedzie poszłam po zeszyt do nut i gitarę. Poszłam przed dom, usiadłam się i grałam melodię tą co przedtem. Zapisywałam nuty i ta melodia robiła się coraz dłuższa. Po chwili skończyłam i zaczęłam grać od nowa tym razem patrząc na nuty. Wyszła mi całkiem niezła melodia do piosenki. Fred wyszedł z domu i usiadł się koło mnie.
-Pięknie grasz.-Uśmiechnął się.
-Dziękuję.-Odwzajemniłam uśmiech.
-Może przejdziemy się na jakiś spacer?
-Jasne. Tylko zaniosę..-Powiedziałam.
-Nie. Weź tylko torbę.
-Okey..-Otworzyłam drzwi do domu wzięłam torebkę i wyszłam. Złapał mnie za rękę i poszliśmy przez las na wzgórze.
-Czy tutaj nie jest pięknie?-Zapytał siadając się na trawę. Akurat słońce zachodziło.
-Zgadzam się z tobą.-Położyłam głowę na jego ramieniu. Oglądaliśmy zachód słońca rozmawiając i śmiejąc się. Po chwili spojrzeliśmy sobie w oczy. Uśmiechnęliśmy się do siebie i pocałowaliśmy.
 
Było bardzo przyjemnie i.. Romantycznie. 
-Piękny ten zachód.
-Chociaż go już nie ma.-Zaśmiałam się.
-Oj tam.-Szturchnął mnie i przytulił. Fred wziął gitarę i zaczęliśmy śpiewać. Śmialiśmy się,ale po chwili zatrzęsłam się z zimna.
-Zimno Ci?-Zapytał zdejmując bluzę.
-Fred naprawdę nie mu..-W tej chwili pocałował mnie i ucichłam. Uśmiechnęłam się do niego i założyłam bluzę. Po chwili położyłam głowę ponownie na jego ramieniu. 
-Ciekawe co teraz robi Velma z Kudłatym.
-Pewnie śpią.-Zaśmiał się.
-O tej godzinie? Nie sądzę..
-Obejrzymy coś jutro?-Zapytał.
-Jasne.. Tylko co?
-Masz do wyboru Komedię lub Horror.
-Komedia.
-Więc będzie Horror!-Uśmiechnął się. 
-Czemu mi to robisz?-Zaśmiałam się.
-Bo lubię jak się przytulasz do mnie.-Oświadczył a ja się ponownie zaśmiałam.
-Zwariowany jesteś.
-Wiem!
-Ale cię kocham.-Powiedziałam patrząc w jego niebieskie oczy.
-Ja ciebie też.-Szepnął. Wzięłam gitarę i po chwili mojemu zdziwieniu znalazłam się na górze..
-Królewna odpoczywa.-Powiedział.
-Fred postaw mnie!-Trzęsło mnie jak Fred zbiegał ze stromej góry. 
-Już lepiej?-Zapytał jak szliśmy przez las.
-O wiele.-Po jakichś 20 minutach znaleźliśmy się przed domem. Fred postawił mnie na ziemię. Ja dałam mu tylko całusa w policzek i pobiegłam wziąć prysznic. Szybko mi poszło. Ubrałam się w piżamę i zeszłam na dół coś przekąsić. Zrobiłam sobie kanapkę i szybko ją zjadłam. Poszłam do pokoju zasłoniłam okna i zgasiłam światło na mojej stronie. Włączyłam Tv i obejrzałam powtórkę Zbuntowanych.  Wyłączyłam po Zbuntowanych Tv i zasnęłam.

niedziela, 27 lipca 2014

Muzycy #2

   Daph wreszcie mogła odetchnąć po całym dniu śpiewania. Poszła z Fredem na spacer, a ja zostałam sama. No, niezupełnie, ale Kudłaty w ogóle się nie odzywał, a Clementine i Scooby stali pod drzewem.
   Już miałam się odezwać, kiedy usłyszeliśmy mrożący krew w żyłach krzyk mężczyzn. Wymieniłam z Kudłatym spojrzenia i szybko pobiegliśmy do źródła wrzasku. Dobiegał on z zamkniętej od środka garderoby. Przybiegł ochroniarz i wyważył drzwi. Wśliznęliśmy się z nim, i zobaczyliśmy, że na podłodze leżą trzej zakrwawieni mężczyźni - perkusista, gitarzysta i basista, którzy grali do piosenki Get Jinxed. Clementine zadzwoniła po karetkę, ale jednego z muzyków nie można było już uratować - głównie przez to, że poderżnięto mu gardło.
   Po koło piętnastu minutach zjawili się Fred i Daphne.
-Co tak długo? - spytałam.
-Byliśmy na wzgórzu, a nie mogliśmy z niego zbiec. - odparła rudowłosa.
-Brakuje tutaj tylko reżysera... - wymamrotał Fred.
   Przyszedł po pięciu minutach, a na koszuli miał dżem, w ręce wciąż trzymał kanapkę.
-Co się stało?! Co robiła tu ta karetka?! - pytał zszokowany.
-Gitarzysta nie żyje, perkusista i basista są ciężko ranni. - powiedział ochroniarz z kamienną twarzą.
Westchnął, po czym spytał:
-Czy coś skradziono? Nagraliście to? Reszcie nic nie jest?
Ochroniarz odchrząknął.
-Wydaje mi się, że... skradziono ich... amulety.
-O nie... Oni bez nich jak bez ręki...
-Przepraszam, ale o jakie... amulety chodzi? - spytała Daphne.
-Niektórzy muzycy trzymają przy sobie coś, dzięki czemu odkryli swój talent. Niektórzy są do nich tak przywiązani, że jeśli je tracą... - przełknął ślinę. - Uważają, że stracili też talent.
-Jak wielu muzyków tutaj ma taki przedmiot? - spytałam.
-Wszyscy z którymi współpracujemy, czyli praktycznie wszyscy muzycy w Kryształowym Zdroju. - znowu westchnął. - No cóż, będę musiał na pewien czas zakończyć produkcję. Przykro mi, panno Blake.
-Na jak długo?
-Parę dni, może tygodni...
-Rozumiem. W takim razie wracamy.
-Proszę pana. Gdyby potrzebowałby pan pomocy... Zajmiemy się tą sprawą. Jesteśmy detektywami.
-W tym wieku?
-Może to trochę dziwne, ale tak.
-Jak sobie chcecie. - machnął ręką lekko zirytowany i wyszedł.
   Siedziałam na tylnym siedzeniu, a z przodu był Fred, Daphne i Clementine. Szybka która nas dzieliła została zablokowana, żebym mogła otworzyć ją tylko ja lub Kudłaty. Właściwie każdy, kto siedzi na tylnym siedzeniu.
-Myślisz, że reżyser ma coś wspólnego z tą sprawą?
-Nie mam pojęcia. Ale zachowywał się naprawdę dziwnie. - stwierdziłam.
-Jak dla mnie to jest złyyy facet. - burknął Scooby i ułożył się na siedzeniu.
   Gdy wróciliśmy do domu, do razu poszłam do łóżka - to był męczący, a ja potrzebowałam drzemki.

Muzycy #1

Obudziłam się rano i przypomniałam sobie, że dzisiaj teledysk. Szybko poleciałam do łazienki i wzięłam prysznic. Zawinęłam się w ręcznik i poszłam do pokoju wziąć strój Jinx. Fred był już na dole więc nie było obawy, że mnie zobaczy. Ubrałam się i umalowałam. Założyłam perukę i wyglądałam jak.. Prawdziwa Jinx. Zeszłam na dół i pierwsze co mnie spotkało: Reakcja Freda.
-Woow..-Fred był zdziwiony. Zjadłam śniadanie i zapytałam wszystkich
-Ruszamy?
-Mhm!-Pojechaliśmy na plan i podeszłam do Mateusza.
-Jestem. Możemy już zaczynać?-Zapytałam.
-Jasne. Najpierw scena w domu.-Powiedział i wskazał mały domek na wzgórzu. Poszłam tam i nakręcałam.. Małpkę. Po 2 godzinach doszliśmy do Refrenu. Z małymi przerwami oczywiście i powtórzeniami.
-No chodź! Strzel śmiało! Włóż to w końcu trochę energii!-W tym momencie podwyższałam głos.-Bo właśnie tak chcę zabawić się! Więc rzuć się ze mną w wiry anarchii!-Reżyser zaklaskał w dłonie i zarządził krótką przerwę techniczną. Wzięłam wodę i podeszłam do moich przyjaciół.
-Namęczyłaś się trochę?-Zaśmiała się Velma.
-I to bardzo.-Wzięłam łyk wody.
-I tak nieźle ci idzie.
-Pierwszy teledysk więc wiesz.-Zaśmiałam się. Po krótkiej rozmowie zabrzmiał dzwonek na koniec przerwy. Odłożyłam wodę i stanęłam w tym samym miejscu.
-Zrównajmy miasto z ziemią. Pif-Paf - co na to Ty?-Śpiewałam. Zaśpiewałam krótką drugą zwrotkę i był znowu refren. Tym razem walczyłam z robotami.-No chodź! No chodź!-Śpiewałam przeciągle. Zaśpiewałam koniec i teledysk dobiegł końca. Reżyser i Mateusz jak widać byli zadowoleni.
-Dziękujemy za współpracę.
-Nie ma za co!-Zaśmiałam się i pobiegłam do ekipy.
-Fajnie było?-Zapytała Velma.
-Wspaniale!-Krzyknęłam i zaśmiali się. W tej chwili podszedł do mnie Mateusz i oznajmił
-Mamy nadzieję, że jeszcze z tobą nagramy piosenki. W tej chwili wszystko montujemy i dodajemy efekty specjalne. Niedługo ta piosenka pojawi się na płytach i będzie można ją kupić w twoim wykonaniu.
-Wielka niespodzianka..-Powiedziałam uśmiechając się.
-A to nie koniec! Mamy dla ciebie jeszcze jedną niespodziankę.-W tej chwili reżyser przyniósł wielki bukiet róż i statuetkę mikrofonu w złocie.
-Dziękuję serdecznie!-Powiedziałam i uśmiechnęłam się. Wzięłam bukiet i statuetkę na ręce. Zrobili jeszcze sobie zdjęcie ze mną i moimi przyjaciółmi. Poszliśmy do namiotu i jedliśmy. Przy okazji rozmawialiśmy. Padł temat o następnym teledysku.
-Będzie on za 2-3 miesiące w piątek wieczorem. Pasuje pani?-Zapytał.
-Zobaczę.-Zaśmiałam się.
-Po teledysku może jakiś koncert i autografy?
-Zobaczę.-Odpowiedziałam. Wyszliśmy razem z ekipą na dwór. 

piątek, 25 lipca 2014

Dziwoląg #7

Wstałam o godzinie 7. Była sobota więc sięgnęłam po pilota i włączyłam Tv. Skakałam po kanałach aż zobaczyłam Mission Imposible. Postanowiłam zostawić i oglądać. Fred jak na zawołanie się obudził.
-Mogę oglądać z tobą?-Uśmiechnął się.
-Jasne.-Oglądaliśmy film do końca. Po filmie ubrałam się w zestaw nr. 2. Wzięłam telefon i zeszłam na śniadanie.
-Cześć!
-Cześć Daphne.-Uśmiechnęła się Velma. Zrobiłam sobie kawę i kanapki. Nagle zadzwonił telefon.
-Dzień dobry. Tak Daphne.. Co? Co pan mówi?! Zgadzam się! Mogę przyprowadzić parę osób? Dobrze.. Dziękuję!-Krzyknęłam i zakończyłam rozmowę.
-Kto dzwonił?-Zapytała Velma pijąc kawę.
-Ten Facet co do mnie przyszli z Trasą. Chcą żebym zaśpiewała i nakręciła teledysk do Get Jinxed.
-Wow..
-I mogę zabrać kilka osób!-Zaśmiałam się.
-To dobrze. Kogo zabierasz?
-Ciebie, Kudłatego Freda i Clementine. Scooby jak będzie chciał też może pojechać..
-Uch. Dziękuję!-Powiedziała Velma.
-Nie ma za co.-Wstałam od stołu i wzięłam kluczyki od motoru.-Jadę do lasu.
-Mogę z tobą?-Zapytała.
-Jasne. Tylko załóż kask.-Powiedziałam. Odpaliłam motor i pojechałyśmy do lasu. Zatrzymałam się i zdjęłam kask. Nagle usłyszałam szelest.
-Słyszałaś?
-Mhm.. Pójdźmy to sprawdzić.-Powiedziałam i szłam w stronę szelestu. Nagle przed sobą zobaczyłyśmy dziwoląga a przy nim.. Kobietę.
-Odejdźcie! Jeżeli nie..-Wyjął nóż i przyłożył go do szyi kobiety.- Zabiję ją.
-Spokojnie! Odchodzimy Velmo..
-Mhm.-Velma przytaknęła i zaczęła powoli się cofać. Doszłyśmy do motoru i powiedziałam do Velmy.
-Załóż kask i trzymaj się mocno.-Velma tylko kiwnęła głową i nic nie powiedziała. Odpaliłam motor i szybko jechałam wśród drzew. Dojechałyśmy do dziwoląga który właśnie uciekał. Przyspieszyłam i doganiałam go powoli. Wzięłam kobietę za rękę i kopnęłam dziwoląga w nogę. On osunął się na ziemię ja wzięłam kobietę i przyspieszyłam. Szybko dotarłyśmy do domu i zatrzymałam się. Wzięłam kobietę do domu położyłam ją na kanapę i zdjęłam kask.
-Nieźle Daphne. Nie wiedziałam, że ci się uda..
-Ja także nie wiedziałam.-Powiedziałam uśmiechając się. Po chwili chłopcy przyszli i opowiedziałyśmy im o zdarzeniu w lesie.
-Spisałaś się.-Powiedział Fred.
-Oj tam.-Po chwili kobieta się obudziła.
-Gdzie.. Gdzie ja jestem?-Zapytała.
-W bezpiecznym miejscu..
-Pamiętam tylko, że ktoś mnie ogłuszył i zabrał do lasu..-Kobieta opowiadała. Po chwili zaproponowałam jej, że odwiozę ją do domu. Zgodziła się więc odwiozłam ją i po chwili wróciłam. Obmyślaliśmy plan.
-Dobrze więc. Pojedziesz na motorze jako przynęta..
-Mhm.-Fred mówił wszystkim gdzie mają stać. Po chwili  znaleźliśmy się w lesie i.. Realizowaliśmy plan. Dziwoląg jak na zawołanie zjawił się i pobiegł za mną. Wpadł w sidła i odkryliśmy kto tak naprawdę stał za tym. Dyrektor naszej szkoły.. Wszyscy się zdziwili. Zadzwoniliśmy po szeryfa Stone i sami pojechaliśmy do domu. Ja poszłam na górę i ćwiczyłam na karaoke "Get Jinxed", E.T itd.


czwartek, 24 lipca 2014

Dziwoląg #6

   Czekałam na Daphne w kuchni, gdzie przypatrywałam się pracy Kudłatego - to on w tym roku zajął się tortem urodzinowym Daph. Upiekł czekoladowy z polewą truskawkową, bitą śmietaną, truskawkami i czekoladowymi wiórkami. Miło był patrzeć gdy piekł - na zręczność z jaką to robił, i na skupienie na jego twarzy. Poza tym, rzadko miałam do tego okazję. Obok mnie siedział Avan, kuzyn Daphne, ale on nie był zbyt zainteresowany moim chłopakiem. Słuchał muzyki na komórce. Fred natomiast siedział na górze i montował prezent Daphne w pokoju.
   Kiedy Daph wróciła, była lekko zadyszana - najwyraźniej biegła.
   Była zaskoczona, kiedy Fred, Avan, Kudłaty i ja krzyknęliśmy - "Niespodzianka!". To dlatego, że od samego rana udawaliśmy, że zapomnieliśmy o jej urodzinach.
-Gdzieś ty była? - spytał Avan.
-Na wzgórzu. Nie mogę sobie pospacerować? - uśmiechnęła się.
-Nie dziś.
-Ej, nie doszło by do tego, gdybyście nie udawali, że dziś nie mam urodzin! - udawała złość.
-Już przestać, bo nie dostaniesz prezentów. - zaśmiał się Fred.
-Prezenty? - wytrzeszczyła oczy i dodała lekko fałszywym tonem. - Nie musieliście...
-Jasne, jasne. No dobra, najpierw ode mnie. - powiedziałam i wręczyłam jej 2 torebki - maleńką i średniej wielkości.

Bransoletka z zawieszką ze skrzypcami (mała torebka).

Zeszyt do nut.

Szkicownik.
-Och, dzięki Velma! - przytuliła mnie. - Właśnie miałam sobie kupić szkicownik i zeszyt do nut. A ta bransoletka jest śliczna!
-Cieszę się twoim szczęściem.
-To teraz moja kolej. - powiedział Kudłaty wkładając tort do lodówki, po czym wręczył Daphne torebkę.

Kolczyki do zestawu "Wiolinowy Klucz".

Naszyjnik z zestawu "Wiolinowy Klucz".
-Dzięki Kudłaty, są śliczne. - uśmiechnęła się ciepło.
-Jak coś, jest też paragon.
-Chyba nawet niepotrzebny.
-To teraz ja. - uśmiechnął się Avan. - Ale żeby zobaczyć mój prezent, musimy wyjść przed dom.
A przed garażem stało to:


-Marzyłam o takim... - powiedziała z błyskiem w oku Daphne.
-Wiem, dlatego ci go kupiłem. - zaśmiał się jej kuzyn.
-I na koniec ja. - Fred złapał rudowłosą za rękę i zaciągnął do jej pokoju. Poszliśmy za nim, a w środku zauważyliśmy...


-Wow, Fred... Nie spodziewałam się... D-dziękuję... - Daphne była zszokowana, a kiedy się otrząsnęła, pocałowała Freda. - A ja myślałam, że zapomniałeś.
-Nigdy bym nie zapomniał.
-A wiesz co jest najlepsze? - spytał po chwili.
-No co?
-Masz też zestaw do karaoke.
Daphne podskoczyła ze szczęścia.
-Wiecie co? To chyba moje najlepsze urodziny...
-Och, a wiesz co jest jeszcze lepsze? - spytał Avan, a ona pokręciła głową. - Zejdź na dół, a się przekonasz.
   W salonie czekali na nią jej rodzice oraz siostry. Uściskali ją, wręczyli drobiazgi, a potem usiedliśmy do stołu. Kudłaty zaserwował przepyszny tort, a wcześniej wyborne spaghetti.
   Krewni Daphne wreszcie wrócili do siebie, a ja poszłam z Kudłatym do pokoju. Dla Daph nie był to jednak koniec - z zewnątrz było słychać warkot silnika.

Dziwoląg #5

Wstałam szybko. Były akurat moje urodziny. Ubrałam się w zestaw nr.5 i poszłam na dół zjeść śniadanie. Czekałam na wszystkich bo akurat wstałam pierwsza.. Velma zeszła ze schodów.
-Cześć!-Powiedziała promiennie.
-Cześć.. Wiesz jaki dziś dzień?-Zapytałam
-Piątek..
-Uch..-Po chwili chłopcy zeszli na dół i pojechaliśmy do szkoły. Wszystko było dobrze do czasu gdy.. Nie usłyszeliśmy zgrzyt z góry samochodu. Zatrzymaliśmy się i na górze.. Zobaczyliśmy dziwoląga.
-Ulotnijcie się stąd najszybciej.. Jeżeli nie..-W tym momencie dziwoląg zniknął. Wszyscy zdziwieni poszliśmy do samochodu i jechaliśmy dalej do szkoły. Poszłam na Francuski i usiadłam się z Velmą. Po Francuskim mieliśmy w-f. Po w-fie mieliśmy Angielski. I tak dalej. Po szkole odrobiłam lekcje i poszłam na jedną z gór w Kryształowym Zdroju. Była tylko jedna taka którą nazywano "magiczną". Usiadłam się na jednym z kamieni i patrzyłam na krajobraz. Patrzyłam tak aż nie przyszedł do mnie sms od Velmy.
Velma 16:30
Przyjdź szybko do domu. Mam sprawę
Szybko jej odpisałam
Daphne 16:31
Będę za godzinę. 
Poszłam szybkim krokiem do domu podziwiając po drodze drogę. Kryształowy Zdrój był piękny gdy było popołudnie.
  *Przepraszam za krótki rozdział*

środa, 23 lipca 2014

Dziwoląg #4

   Byłam w kuchni i piłam herbatę. Był czwartek, więc pomyślałam, że dobrze byłoby się spakować. Kiedy to zrobiłam, przebrałam się w zestaw nr 1 i wzięłam torbę. Miałam już wychodzić, ale zapomniałam o jednym toście. Gdy jadłam go, do kuchni weszła Daphne.
-Cześć.
-Hej. - ziewnęła przeciągle.
-Jak się spało.
-Średnio. - wzruszyła ramionami. - Miałam dziwne sny.
-Na przykład?
-Na przykład to, jak ktoś wchodził do Alicji w pokoju w Zakładzie w którym wylądowała. I ten cały... Dziwoląg.
-Och. To przykre. - Daphne przyjrzała się uważnie mojej torbie.
-Ty ile ty masz tych lekcji, co?
-Dzisiaj? Osiem.
-A dokładnie? - przewróciła oczami.
-Angielski, matematyka, fizyka, wf, francuski, historia, niemiecki i dodatkowo rosyjski.
-Wiesz co to oznacza?
-No co?
-To, że kończę po pięciu godzinach! Yay!
-To mnie pocieszyłaś...
-Zawsze do usług. - uśmiechnęła się.
  Skończyłam jeść tosta i wyszłam szybko. Było dopiero wpół do ósmej, więc szłam spacerkiem. Wstąpiłam przy okazji do księgarni, kupiłam książkę "Nocne mary". Nie był to jednak dziennik snów czy coś takiego, tylko opisane przeróżne sny i koszmary. Byłam też w cukierni, gdzie kupiłam rogalika na lunch.
   Lekcje minęły mi dziwnie szybko, a ja, jako członek kółka dziennikarskiego, dostałam... scenariusz do Justine. Byłam zbyt zmęczona, żeby go przejrzeć, więc od razu ległam na łóżko, a kiedy się obudziłam, była już siedemnasta. Zabrałam się za sprawdzanie scenariusza.


* Uwaga! *
* Scenariusz pojawi się niedługo w kategorii "Inne". *