Get your dropdown menu: profilki

sobota, 20 września 2014

Cienie #2

Podjechałam pod sam garaż i zsiadłam z motoru. Ściągnęłam kask i weszłam do domu. Odwiesiłam kluczyki i podreptałam na górę. Rzuciłam się na łóżko i sięgnęłam po laptopa. Przeglądałam różne strony internetowe do czasu kiedy nie przyszła do mnie Melody. Uśmiechnęłam się i zerknęłam na jej miskę. Była oczywiście pusta co można było przewidzieć. Wzięłam ją w rękę i zeszłam na dół nalać jej mleka. Po tej czynności zaniosłam ją na górę i postawiłam miskę koło łóżka. Wyłączyłam laptop i sięgnęłam po komórkę. Chwilę sms'owałam z Roshą. Nagle Fred wszedł do pokoju i poszedł do swojej części. Postanowiłam pograć na gitarze Radioactive.

I'm waking up to ash and dust
I wipe my brow and I sweat my rust
I'm breathing in the chemicals
I'm breaking in, shaping up, then checking out on the prison bus
This is it, the apocalypse
Whoa
I'm waking up, I feel it in my bones
Enough to make my system blow
Welcome to the new age, to the new age
Welcome to the new age, to the new age
Whoa, oh, oh, oh, oh, whoa, oh, oh, oh
I'm radioactive, radioactive
Whoa, oh, oh, oh, oh, whoa, oh, oh, oh
I'm radioactive, radioactive
Odłożyłam gitarę i wyszłam z pokoju. Skierowałam się w stronę kuchni. Otworzyłam lodówkę i zrobiłam sobie kanapki. W kubek wlałam kawę i poszłam z tym ponownie na górę. Postawiłam tacę na stoliku i włączyłam Tv.Parę minut później zawitał do mnie Fred.
-Stęskniłeś się?-Zapytałam. Popatrzył się chwilę na mnie i odpowiedział;
-Może. Mogę się przysiąść?-Kiwnęłam głową i przesunęłam się w prawą stronę. Zaczęliśmy oglądać The Wolf Among Us. Zaczęłam jeść przygotowane jedzenie. Gdy się skończyło wzięłam tacę na kolana i wstałam. Zapaliłam światło i wstawiłam naczynia do zmywarki. Poszłam też od razu do łazienki wziąć gorący prysznic. Po prysznicu zawinęłam się w ręcznik. Weszłam do pokoju i wzięłam piżamę. Przebrałam się w nią i położyłam się.Nie wiem kiedy, ale zasnęłam.
~*Następny Dzień*~
Obudziłam się i przeciągnęłam. Wstałam z łóżka i poszłam do kuchni. Zrobiłam sobie płatki.  Po zjedzeniu ubrałam się w zestaw nr.7. Wzięłam telefon i zobaczyłam, że ktoś do mnie dzwonił.
Nieznany
Postanowiłam nie zwlekać i zadzwonić.
-Przepraszam, że dzwonię o tak wczesnej porze, ale ktoś do mnie dzwonił i..
-Nie musisz się tłumaczyć. Rosha podała mi twój numer.
-Znasz Roshę?
-Tak.. 
-Przepraszam, że pytam, ale jak masz na imię?
-Jestem..


***
Z góry przepraszam za krótki rozdział :/ Jakoś nie miałam pomysłów i.. Wszystko wyszło mi fatalnie. 
Kim jest "Nieznany" dowiecie się.. Za jakiś czas :)
 

czwartek, 18 września 2014

Cienie #1

   Obudziłam się koło ósmej. Kryształowy Zdrój powoli zbierał się po epidemii zombie. Wszyscy próbowali wrócić do normalnego życia, my też - jeśli czymś codziennym jest rozwiązywanie zagadek przez grupę nastolatków - a właściwie niedługo - dorosłych.
   Gdy podniosłam się z łóżka, zauważyłam, w pokoju jestem sama. Założyłam okulary, wyjęłam ubrania z szafy i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, umyłam zęby i ubrałam się w zestaw numer jeden. Odłożyłam piżamę na pralkę i wyszłam.
   Zeszłam szybko na dół, bo poczułam naleśniki. Mój nos się nie mylił. Kudłaty smażył dopiero drugiego naleśnika. Obejrzał się i uśmiechnął się.
-O, wstałaś.
-Długo po tobie? - usiadłam przy stole. Zawsze lubiłam patrzeć, jak gotuje.
-Czy ja wiem, jakieś pół godziny. - odwrócił się. - Z czym chcesz? Cukier, dżem?
-A jest syrop?
-Chyba tak. Poszukaj.
Wstałam i podeszłam do szafki. Szukałam syropu klonowego, ale znajdowałam wszystko prócz niego - Nutellę, cukier, kawę, herbatę, wszystko. Po jakiś dziesięciu minutach poszukiwań odkryłam, że kryje się w głębi szafki z naczyniami.
-Kto go tam włożył? - zirytowałam się.
-Mhm... - Kudłaty zamyślił się. - Albo ja, albo Scooby. Zależy jaki film wczoraj oglądaliśmy.
-Wydaje mi się, że Obecność.
-To Scooby.
-Skąd ta pewność?
-Bo w tym filmie było dość dużo strasznych scen, a on takich nie lubi, więc często wychodził. A wiesz, że kiedy ogląda horrory, wystarczy, że usłyszy jeden dźwięk i panikuje. Pewnie odnosił syrop i usłyszał jak ktoś - spojrzał na mnie wymownie. - Upadał.
-Nie przypominaj mi. Dotąd bolą mnie żebra.
-Nie przesadzaj, miałam miękkie lądowanie...
-Pff, nawet nie wiesz, jaki jesteś kościsty.
-Miło mi to słyszeć. - Położył mi na talerzu naleśnika i polał syropem.
-Dzięki. Co z resztą?
-Fred chyba rozmontowuje system ochrony domu. W każdym razie, zmniejsza go. A Daphne już wcześniej gdzieś pojechała na motorze.
-A Clementine? Scooby?
-Clementine zajmuje się czymś w ogrodzie, Malina jej pomaga, a Scooby śpi. - usiadł naprzeciwko mnie i zaczął jeść.
-Tylko my nie mamy się czym zająć?
-No nie wiem. Możemy wyjść na spacer.
-To poczekaj na mnie. Zmienię bluzę.
   Odstawiłam talerz do zlewu i weszłam na górę. Założyłam bluzę z jeleniem i zeszłam na dół. On już czekał, nawet zdążył założyć bluzę - i, pewnie - zjeść jeszcze dwa naleśniki. Wziął mnie za rękę i wyszliśmy. Poszliśmy oczywiście do lasu.
   Był koniec października, środek jesieni. Z drzew spadały liście różnokolorowe liście, tworząc z ścieżki barwny dywan. Było dość wcześnie, więc słońce było jeszcze nisko. Światło prześwitywało przez gałęzie, a wraz z lekką mgłą las wyglądał tajemniczo i pięknie.   Pod koniec naszej małej wyprawy drzewa prawie zniknęły. Mgła stawała się coraz gęstsza. Znaleźliśmy się na kompletnym pustkowiu. Jedynym budynkiem, jaki widzieliśmy, to spory kościół czy też klasztor. Mimo mgły mogliśmy dostrzec ciemne sylwetki. Snuły się bez sensu. Ja i Kudłaty i tak mieliśmy zrobić sobie odpoczynek, więc pomyśleliśmy "Hej! Skoro tam są ludzie, to nic nie może się stać, prawda?".
   Podeszliśmy bliżej, ale jak się okazało, nikogo tam nie było. To była lekko przerażająca myśl, zważywszy na to, że oboje widzieliśmy, jak ciemne kształty przemieszczają się w te i we w tę.
-Może po prostu weszli do środka? - wymamrotał Kudłaty.
-Nie wiem, czy chcemy to sprawdzać... - mruknęłam.
-Oj, daj spokój! - uśmiechnął się ciepło i pociągnął mnie za rękę. - Może być fajnie.
   Uchylił drzwi i znaleźliśmy się w ciemnym, przestronnym pomieszczeniu. Tak jak przypuszczałam, był to po prostu kościół. Były dwie nawy, prezbiterium, dużo ławek, konfesjonały... Wszystko wyglądało normalnie. Tylko w środku było nienaturalnie ciemno (chociaż był środek dnia) i dziwnie zimno, co mnie martwiło.
-Trochę tu.., dziwnie. - Kudłaty jakby czytał w moich myślach.
Kątem oka dostrzegłam cień schodzący w dół za ołtarzem. Złapałam go za rękaw.
-Widziałeś to? - spytałam lekko drżącym głosem.
-Co?
-Widziałam, jak ktoś schodził w dół? - ściskałam jego bluzę coraz mocniej.
-Gdzie?
-Koło ołtarza.
Podeszliśmy tam, by przekonać się, że w podłodze znajduje się klapa. Była na tyle szeroka, że zmieściłabym się, gdybym miała nadwagę i kurtkę zimową na sobie. Spojrzeliśmy tylko po sobie i razem otworzyliśmy klapę. Skoczyliśmy koło dwóch metrów w górę. Gdybyśmy musieli wyjść, Kudłaty musiałby mnie podsadzić, a on podskoczyć i sam się wdrapać. Patrzyliśmy na to miejsce mniej niż dwie sekundy, i od razu wiedzieliśmy, gdzie jesteśmy.
   Katakumby.


* * *

   Cześć ;] Mam nadzieję, że rozdział się podobał :> Co prawda pisałam go długo, a on nie jest szczególnie długi, ale obiecuję, że zabieram się już za kolejny ;3 A to, że go tak długo, wynika jedynie z mojego lenistwa XD Pa c:

poniedziałek, 1 września 2014

Perykles #1

   Mimo, że te Einmischung Kinder zniszczyły moje laboratorium, nie zdają sobie sprawy, że inwazja nieumarłych służyła jedynie do odwrócenia uwagi. Bo któż podczas apokalipsy zwraca uwagę na włamanie do kilku miejsc?
   W moim pierwszym obozowisku nie było miejsce dla nikogo innego. Oczywiście, das Fräulein, Alicja, czasami dostawała ode mnie małe zadania, ale zwykle w formie krótkiego liściku.
   Nakreśliłem na środku pentagram, na środku położyłem Juwelen - Akwamaryn, Ametyst, Szmaragd, Topaz i Opal.
   Znak zabłyszczał, oślepił mnie blask niebieskich płomieni. Gdy otworzyłem oczy, ujrzałem dwa przedmioty - Spiegel und Schwert. 
  Spojrzałem w lustro i ujrzałem rozmazany obraz, jakby we mgle. Nagle wyostrzył się i ujrzałem Kinder. Chwyciłem miecz i odleciałem z nim. Gdy wróciłem, że ziemi leżało Zwierciadło, a pentagram zniknął.
   Teraz mogłem wcielić w życie mój prawdziwy plan.



*Inne*