Wstałam z łóżka i pogłaskałam Aleca. Mruczał jeszcze głośniej. Żeby za mną nie poszedł, musiałam odwrócić jego uwagę jedzeniem, tak więc nakarmiłam go i ukradkiem wymknęłam się z pokoju. Wzięłam długi, ciepły prysznic, ubrałam się w zestaw nr 6. Gdy wyszłam z łazienki, pod drzwiami zastałam Isabelle.
-Cześć... Izzy. Kogo szukasz? - spytałam.
-Hej, Velmo. Chciała po prostu wejść. Pewnie zaraz zjemy śniadanko. - dziewczynka uśmiechnęła się od ucha do ucha.
-A co chciałabyś zjeść?
-Omlet... - miała rozmarzony wzrok.
Wróciłam do pokoju. Mimo, że dobrze było wiedzieć, że Kudłaty w końcu może spać, i tak zaraz by się obudził... Szturchnęłam go parę razy, aż w końcu otworzył oczy, wciąż białe. Mrużył je chwilę, aż w końcu uśmiechnął się obojętnie.
-Czego chcesz, zła kobieto? Czemu budzisz mnie o tej porze? - spytał.
-Śniadanie samo się nie zrobi. - rzuciłam.
-A więc jestem dla ciebie tylko marnym kucharzem?! - udawał oburzenie.
-Nie. - chwilę milczałam. - Jesteś bardzo dobrym kucharzem.
Na te słowa uśmiechnął się ciepło i wstał szybko z łóżka, przeprał się w minutę, umył żeby i zszedł do kuchni.
-Na co masz ochotę? - spytał.
-Isabelle wspominała o omlecie...
-Isabelle... Ach, tak, mała Izzy. No, to biorę się do ciężkiej pracy.
-Ciężkiej? Zajmie ci to najwyżej pół godziny.
-Cicho! - syknął.
Tak jak powiedziałam, tak też się stało. Nie minęło wiele czasu, a wszyscy mogliśmy się delektować omletem. Miło było zjeść razem śniadanie. W ósemkę.
Mimo wszystko, nie wspominałam ani słowem z Kudłatym o tym, dlaczego nas nie było, i co się wydarzyło. Tym prościej było to ukryć, że oni nic nie podejrzewali, a on zawsze zakładał soczewki. Gdy skończyliśmy jeść, zostałam tylko ja i Kudłaty.
-Wiesz, że musimy tam wrócić, prawda? - spytałam, zmywając naczynia.
-Mimo wszystko, na razie mam ochotę odpocząć. Dobrze wiesz, że tym razem to nie jest zwykły facet w masce. - rzucił.
-Ale... I tak chcę tam wrócić.
-No... dobrze. To kiedy ruszamy?
-Zaraz. - uśmiechnęłam się promiennie. - Skończę tylko zmywać.
Po pewnym czasie byliśmy na miejscu. Kudłaty patrzył swoimi jasnymi oczami na kościół. Twarz miał ponurą, wyglądał na starszego niż w rzeczywistości.
-Nie ma na co czekać. - powiedział po chwili z cieniem uśmiechu na twarzy.
Głównym celem naszej ekspedycji do katakumb było zbadanie tajemniczej krypty. Mimo, że na razie żadne demony nas niepokoiły, atmosfera tego miejsca była jeszcze dziwniejsza niż wcześniej. Była to zmiana dobrze odczuwalna, mimo to, dotąd nie mogę opisać jej słowami. Chyba, że poprzednie zdanie można uznać za opis. Nie było widać żadnych oznak życia, cienie nie zwracały na nas uwagi. Właściwie, to nie robiły tego, bo ich nie było. I to mnie niepokoiło.
Drogę do tamtej krypty znałam na pamięć. Nie wiemy, co nas podkusiło, ale postanowiliśmy się rozdzielić. Kudłaty miał przejrzeć wcześniejsze krypty, natomiast ja skierowałam się prosto do tej ze zwierciadłem. Gdy tylko postawiłam stopę w jej "progu", coś się zmieniło. Ale tym razem, wszystko rozbłysło, podczas gdy ostatnim razem zapanowały ciemności egipskie. Zwierciadło, które ostatnio widzieliśmy, tym razem widziałam bardzo dokładnie. Nie było aż tak wielkie, jak nam się wydawało, ale tym razem stało. Jego rama emanowała błękitnym światłem, które oślepiło nas poprzednio, zaś samo lustro przyciągało mnie do siebie, mówiąc jakby zbliż się, nie ociągaj się, dotknij! Przez chwilę czułam, jakbym straciła kontrolę nad własnym ciałem, a do powierzchni lustra przyciągała mnie niewidzialna siła. Gdy go dotknęłam, odbicie rozmazało się. Światło znów zgasło, a jeden z cieni wepchnął mnie prosto w nie. Przeszłam przez zwierciadło i znalazłam się w małym pokoju, a ostatnim dźwiękiem, jaki zdołał wydobyć się z mojego gardła, był cichy okrzyk.
To, co działo się w krypcie, widziałam wszystko przez zwierciadło, które teraz okazało się być lustrem weneckim. Próbowałam się wydostać, ale jego powierzchnia tylko lekko się rozmywała na ułamek sekundy, żeby zaraz powrócić do normalności. Po chwili walenia w tę niewidoczną barierę, wszystko zaczęło wirować, a ja runęłam na ziemię. Nagle znalazłam się w małym pomieszczeniu. Wiedziałam, co to będzie. Projekcje moich najgorszych wizji. Pierwszą znałam doskonale, męczyła mnie często w snach. Utknęłam we wraku samolotu, który spadł do oceanu. Luki <mam nadzieję, że tak nazywają się te okienka...> zaraz pękną, a ja utonę. Zaczęła szybko oddychać. Co, jeśli te wszystkie wizje są prawdą, i naprawdę zginę?, pomyślałam. Widziałam, jak szkło okien pęka, a za dosłownie sekundę wylał się na mnie hektolitry wody. Już za chwilę stałam na klifie i patrzyłam w dół. Nagle poczułam ręce, które popchnęły mnie w przepaść, a gdy spadałam na rychłą śmierć, sekundy dłużyły się niemiłosiernie. Gdy byłam metr nad ziemią, zatrzymałam się i znalazłam się znów w małym, ciemnym pokoju.
-Velma! - usłyszałam. Jego twarz była chorobliwie blada, a ja mój nierówny oddech zamienił się w spazmy. On przytulił mnie mocno i uśmiechnął się czule. - Już dobrze. - powiedział. Ale gdy spojrzałam mu w oczy, ujrzałam w nich coś dziwnego, nieznajomego, jednak nie przejęłam się w tym i wtuliłam w jego pierś. Gdy uspokajałam się w jego ramionach, zamknęłam oczy i wsłuchiwałam się w jego bicie serca. Nagle poczułam ostry ból w okolicach klatki piersiowej, a on odsunął się ode mnie. Gdy otworzyłam oczy, zobaczyłam, że już nie uśmiecha się krzepiąco - jego twarz wykrzywił grymas, przypominający uśmiech z lustra. Wolno skierowałam głowę do tyłu. W moich plecach widniała ciężka rana, która sprawiała, że po całym moich plecach spływała krew. Odwróciłam się. W lewej ręce trzymał zakrwawiony nóż. Gdy spojrzałam mu w oczy, zrobiło mi się słabo, tak, że prawie upadłam. Mimo swego postępku, on mnie złapał, tylko po to, żeby dźgnąć mnie w brzuch i puścić. Skuliłam się i położyłam. Ostatnie, co zobaczyłam, zanim zemdlałam, to czarna sylwetka "Kudłatego", i gardłowy głos, dobiegający z oddali.
-Witaj i żegnaj w świecie Lustra, Velmo Dinkley.
* * *
Wiem, że znowu wieki nie było rozdziału, ale zdradzę wam rąbek tajemnicy - następny rozdział napiszę z perspektywy Kudłatego, i pewnie nie będzie szczególnie długi, ale myślę, że wam się spodoba ;3 I mam też nadzieję, że ten Wam się spodobał xD Serio, pisałam go już tyle czasu, że nie wiem już, jakie głupoty tu popisałam xD Pa c: