-Brygado. Dzisiejszego dnia Daphne dostała smsa od reżysera jej teledysku, w którym zawiadomił nas, że Syriusz dziś się "obudził", więc on i Jake wychodzą ze szpitala. Jako, że są bardzo oddani swojej pracy, już dzisiaj nagrywają piosenkę. Nieważne z kim, to nowicjusz. W każdym bądź razie, jest minimalna szansa, że morderca znów się pojawi. Fred, przygotuj się, jedziemy za trzydzieści minut do studia.
Rozeszli się do pokoi, wszyscy, prócz Kudłatego.
-Masz może jakieś przypuszczenia, kto to może być? - spytał.
-Tak. Ale nie mogę być niczego pewna, póki nic tego nie potwierdza. - on tylko skinął głową i wyszedł.
Tak więc za koło 20 minut wyjechaliśmy do studia. Byliśmy tak incognito, więc ukryliśmy się koło garderoby. Do garderoby przyszedł Syriusz, a Daphne zapoznała go z planem. W tym czasie Fred montował pułapki. Jake był w łazience, a nowy gitarzysta (Ronnie) został chwilę dłużej na planie.
Na dworze ukrywałam się ja, Kudłaty i Scooby, a Fred i Daphne czekali w środku. Zauważyliśmy, że ktoś się zbliża. Nie było widać jego twarzy, bo na głowie miał kaptur. Za plecami trzymał nóż. Scooby, zgodnie z planem, przeczołgał się do tylnego wejścia i kopnął w ścianę na znak, gdy morderca był już w drzwiach. Fred pociągnął za linę, a zakapturzony znalazł się w siatce, bez możliwości ruchu, prócz majtania się w tę i we w tę.
Scooby stanął na dwóch łapach i zdjął mordercy kaptur, żeby potwierdzić moje podejrzenia. Sprawdzą okazał się...
-Jake?! Czemu to zrobiłeś?! - krzyczał Syriusz.
-A jak myślisz?! Zawsze byłem przez was ośmieszany, zawsze stałem w waszym cieniu! Miałem tego serdecznie dość już od początku, ale czekałem piętnaście lat! Nie wytrzymywałem!
-A nie przyszło ci do głowy, żeby, no nie wiem, pogadać o tym?
-I tak mnie nigdy nie słuchaliście! - nagle posmutniał. - Nie chciałem zabić Dereka. Chciałem tylko dać wam nauczkę. Już wcześniej dolałem ci do herbaty syrop nasenny, żebyś zemdlał i nie mógł zeznawać przeciwko mnie. Chciałem tylko zastraszyć Dereka, ale on chciał walczyć, a ja... A ja... Spanikowałem.
-Tak czy siak, pójdziesz teraz do więzienia. - wtrącił się nagle szeryf Stone, którego wcześniej tam nie było...
Daphne i Fred pocieszali Syriusza, a ja, Kudłaty i Scooby wróciliśmy do domu.
* * *
-Swoją drogą, to czemu podejrzewałaś akurat Jake'a? - spytał Kudłaty, gdy wyszliśmy na spacer.
-Bo najpierw wyglądało na to, że to reżyser, potem, że to ochroniarz go wrabia, ale obie wersje były mało wiarygodne.
-Czemu?
-Nie mieli motywu. Poza tym, reżyser jako jedyny w dniu zabójstwa nie miał krawatu - był w apaszce.
-Więc?
-Więc włókno które znaleźliśmy nie mogło należeć do niego, a ochroniarz naprawdę nie miałby powodu, że zabijać jakiegoś gitarzystę.
-Jak teraz o tym myślę, wydaje się to dość oczywiste...
-Tak? Niby czemu?
-Perkusiści są często najmniej doceniani.
-Bo najpierw wyglądało na to, że to reżyser, potem, że to ochroniarz go wrabia, ale obie wersje były mało wiarygodne.
-Czemu?
-Nie mieli motywu. Poza tym, reżyser jako jedyny w dniu zabójstwa nie miał krawatu - był w apaszce.
-Więc?
-Więc włókno które znaleźliśmy nie mogło należeć do niego, a ochroniarz naprawdę nie miałby powodu, że zabijać jakiegoś gitarzystę.
-Jak teraz o tym myślę, wydaje się to dość oczywiste...
-Tak? Niby czemu?
-Perkusiści są często najmniej doceniani.
* Perykles *
-Czy to na pewno zadziała? - spytał mnie Carver ze strachem w oczach (który, swoją drogą, próbował ukryć).
Carver to największy Dussel jakie w życiu poznałem. Ale był mi potrzebny, podobnie jak dass Mädchen, Alicja.
-Oczywiście. Czy nie wierzysz w moje... Fähigkeit?
-Ale oczywiście, że wierzę, ale jeśli mam być szczery, jest to trochę... przerażające.
-Mach dir keine Sorgen, meine Liebe. Mam wszystko pod kontrolą. Teraz, nawet ich.
-Eliksir jest już gotowy?
-Jeszcze tylko jeden składnik i... Już. Zrób coś dla, Carver'nie.
-Tak? - jak można być takim idiotą, żeby nie zrozumieć?
-Idź i rozlej to. Po całym cmentarzu. - po chwili wziął pięć fiolek zielono-złotego płynu, który nazywał Eliksirem Życia i wyszedł. Miałem tylko nadzieję, że tego nie zepsuje.
Carver to największy Dussel jakie w życiu poznałem. Ale był mi potrzebny, podobnie jak dass Mädchen, Alicja.
-Oczywiście. Czy nie wierzysz w moje... Fähigkeit?
-Ale oczywiście, że wierzę, ale jeśli mam być szczery, jest to trochę... przerażające.
-Mach dir keine Sorgen, meine Liebe. Mam wszystko pod kontrolą. Teraz, nawet ich.
-Eliksir jest już gotowy?
-Jeszcze tylko jeden składnik i... Już. Zrób coś dla, Carver'nie.
-Tak? - jak można być takim idiotą, żeby nie zrozumieć?
-Idź i rozlej to. Po całym cmentarzu. - po chwili wziął pięć fiolek zielono-złotego płynu, który nazywał Eliksirem Życia i wyszedł. Miałem tylko nadzieję, że tego nie zepsuje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz