Był poniedziałek. Najgorszy dzień w tygodniu. Przynajmniej dla mnie. Leżałam ze 20 minut w łóżku patrząc się na sufit. W końcu wstałam, szybko się ubrałam i ogarnęłam... resztę. Zeszłam na dół i zrobiłam
sobie grzankę. Usłyszałam nagle warkot samochodu. Podbiegłam do okna i
zauważyłam Velmę machającą i zbliżającą się do mojego domu. Wzięłam
torebkę, zapominając oczywiście o grzance i wyszłam na dwór.
-Daphne? Czemu się nie odzywasz? - zapytała Velma.
-Tak jakoś... - powiedziałam patrząc na swoje buty.
-Daphne, mów, bo się obrażę. - powiedziała wsiadając do wehikułu.
-Mówię ci, że nic się nie stało! - powiedziałam trzaskając drzwiami.
-Ej, ej, ej! Uważaj, Daphne. Wehikuł jest świeżo malowany! - Bąknął Fred. Poszłam od razu na tył wehikułu, a Velma za mną.
-Teraz widzę czym się przejmujesz. - szepnęła.
-Ostatnio
jest ciągle taki dziwny. - powiedziałam cicho.
Po 10 minutach dotarliśmy
na boisko szkolne. Szybko wysiadłam nie zważając na to, że Velma nie
szła. Fred właśnie wychodził, więc przyśpieszyłam. Nagle usłyszałam, że
ktoś biegnie za mną. Obejrzałam się i zauważyłam jakiegoś... Nowego Ucznia?
-Uważaj! - Warknęłam.
-P-przepraszam... J-jestem
tu nowa... - powiedziała białowłosa dziewczyna zbierając książki. Fred,
Velma, Kudłaty i Scooby podbiegli do nas. Fred usiadł koło dziewczyny i
pomógł zbierać jej książki. Ja oczywiście wzięłam Scooby'ego i pobiegłam
na schody w szkole. Velma stała przy Fredzie, Kudłaty także. Scooby
popatrzył na mnie przez chwilę i zapytał:
-Co się stało?
-Nic... Nic Scooby... Po prostu Fred jest... Inny. - powiedziałam skrywając twarz w
dłoniach. Scooby wtulił się w moje ramię, a Velma przyszła i usiadła obok mnie. Nagle usłyszałam huk z holu. Pobiegłam szybko z Velmą i
Scoobym. Zauważyliśmy dziwną bordową postać. Spływał z niej śluz. Szybko
ukryliśmy się i zauważyliśmy, jak potwór kieruje się do sali gimnastycznej.
Nagle usłyszałam krzyk. Pobiegłam szybko do sali i zauważyłam całą salę
ozdobioną zielonym... Czymś. Wraz z ludźmi poprzyklejanymi do ściany.
-Ratunku! - krzyczeli.
Odwróciłam się i zobaczyłam dziwnego stwora. Wzięłam gaz pieprzowy i
strzeliłam potworowi w oczy. Podbiegłam do drzwi i...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz