Był pewnie większy niż mój własny, a w środku miał wszystko - nawet gabinet gdzie w spokoju mogłam pomyśleć. Był też drugi, który należał do Freda. W domu znajdowała się również pracownia Daphne, gdzie "oddawała się sztuce", Archiwum, kuchnia, jadalnia, salon, 2 łazienki, 3 sypialnie (po dwa łóżka w środku), strych i piwnicę.
Tego dnia rozszyfrowałam (po części) list od tajemniczego pana E.
-A więc? - milczenie przerwał Fred.
-Wiem, czy jest Fenrir.
-Mów! - powiedział Kudłaty. - Jestem strasznie głodny.
-A więc, Fenrir w mitologii skandynawskiej był synem Lokiego - boga kłamstwa - i olbrzymki Angerbody. Przy okazji, był też ogromnym wilkiem. Charakterystyczną cechą dla niego były kolosalne rozmiary, np. gdy ziewał, szczęką dotykał nieba, a żuchwą ziemi. Był inteligentny, ale i brutalny. Bogowie uważali go za ogromne zagrożenie.
-Ale co ten Fenris ma do nas? - spytał Scooby.
-Fenrir, Scooby-Doo. Nie Fenris. - poprawił go Fred.
-Właściwie, można nazywać go też Fenris. Wracając do pytania Scooby'ego, tego właśnie musimy się dowiedzieć.
-Zostawmy to na chwilę. Powiedzieliście rodzicom, że jedziemy na biwak? - spytała nagle Daphne.
-Jasne. - powiedzieliśmy chórem.
-Dobrze. Uprzedzam, że są tu tylko trzy pokoje - dwa dwuosobowe i jeden jednoosobowy.
-Zamawiam jednoosobowy! - krzyknął sepleniąc Scooby.
-Więc chłopcy są razem, i dziewczyny też. - przybiłam piątkę z Daphne.
-O nie, ja z nim nie będę w pokoju! - zaprotestował Fred. - Kudłaty okropnie chrapie.
-Ja tam nic nie słyszę! - powiedział z diabelskim uśmiechem "oskarżony". - Poza tym, ja nie chrapię, to były te aligatory! Ile razy słyszałeś, żebym chrapał?
-W Gatorsburgu! I zawsze!
-No już, chłopcy! - powiedziała głosem przedszkolanki Daphne.
-Umówmy się tak, ja będę z Kudłatym w pokoju, a ty z Daphne. - zaproponowałam.
-Okey. - skinął głową blondyn.
Rozeszliśmy się do pokoi. Mieszkanie z Norvillem nie jest takie złe. Wcale nie chrapie (aż tak bardzo). Miło jest raz na jakiś czas pogadać sobie, z kumplem... Poza tym, dobrze mi się spało. Dopóki o 4 w nocy nie obudziła mnie kłótnia Daphne i Freda. Na szczęście, za 30 minut dali mi znowu zasnąć.
W jadalni, przy śniadaniu zastałam tylko rudowłosą. Spojrzałam na zegarek - no tak, dopiero 9. Zrobiłam sobie tosty, kiedy ona jadła swoje płatki.
-Jak tam nocka? - spytałam z trudem skrywając uśmiech. Lubiłam drażnić się z Daphne.
-Lepiej nie pytaj. - warknęła.
-Co wy jeszcze robiliście o 4 w nocy? - zapytałam zaciekawiona.
-Obudziłam się w nocy i chciałam iść napić się wody. Ale wyobraź sobie, że ten dureń zastawił pułapkę przed drzwiami. Miałam związane ręce, dosłownie. I nogi. Zajęło mu 15 minut rozwiązanie mnie.
-Więc nie wyspałaś się, co?
-Nie. Zastanawiam się czy nie spędzić dzisiejszej nocy w pracowni. - westchnęła. - A co u ciebie i Kudłatego? - uśmiechnęła się zadziornie.
-Nijak. Jesteśmy kumplami i nic więcej.
-Wmawiaj to sobie, nie mi.
-To tylko zauroczenie. Nie odwzajemnione. - obie westchnęłyśmy.
Prawdopodobnie rozmawiałybyśmy dalej, gdyby nie to, że usłyszałyśmy w oddali jadącą karetkę. Bez zastanowienia wyszłyśmy na dwór. Szybko znalazłyśmy źródło dźwięku.
Angela była ciężko ranna. I nieprzytomna.
-Więc nie wyspałaś się, co?
-Nie. Zastanawiam się czy nie spędzić dzisiejszej nocy w pracowni. - westchnęła. - A co u ciebie i Kudłatego? - uśmiechnęła się zadziornie.
-Nijak. Jesteśmy kumplami i nic więcej.
-Wmawiaj to sobie, nie mi.
-To tylko zauroczenie. Nie odwzajemnione. - obie westchnęłyśmy.
Prawdopodobnie rozmawiałybyśmy dalej, gdyby nie to, że usłyszałyśmy w oddali jadącą karetkę. Bez zastanowienia wyszłyśmy na dwór. Szybko znalazłyśmy źródło dźwięku.
Angela była ciężko ranna. I nieprzytomna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz