Muszę przyznać - nie pomyślałabym, że któraś z sióstr Daphne w wieku 21 lat weźmie ślub - a już na pewno nie Delilah. Nieprawdopodobne, a jednak. Jechałam właśnie do Promiennych Jezior z Daphne, Daisy i Dawn, a za kierownicą siedziała Dorothy. Wszystkie wiedziałyśmy, że to ryzykowne, dać jej prowadzić, ale, jak mi wyjaśniły dziewczyny, ukradła kluczyki. Mi tam taka jazda zbytnio nie przeszkadza, ale Daisy, która ma chorobę lokomocyjną? Piekło.
Promienne Jeziora to miasteczko niedaleko Kryształowego Zdroju. Nie słynie tylko z dużej ilości jezior, ale również z wiecznie dobrej pogody i wielu rezydencji. Nie zdziwiłam się więc, kiedy zobaczyłam ten oto dom.
![]() |
Rezydencja z ogromnym ogrodem, tuż przy Lustrzanym Jeziorze. |
-Jeszcze raz, Delilah wychodzi za...?
-George'a Walkner'a.
Weszłyśmy do posiadłości, żeby się przekonać, że w środku wygląda równie imponująco, co na zewnątrz.
-Cześć. - powiedziała Delilah niepodobnym dla niej łagodnym głosem.
-Hej! - krzyknęły wszystkie.
-Czyli pomożecie mi się przygotować? - uśmiechnęła się.
-Jasne.
Starsze siostry Daphne pomagały Delilah z makijażem, fryzurą itd. A ja i Daphne siedziałyśmy z boku i rozmawiałyśmy.
Wreszcie przyszedł czas na ceremonię. Ubrane w jednakowe sukienki, ja, Daphne, Dawn, Dorothy i Daisy byłyśmy druhnami.
Nie będę opisywać całej ceremonii, więc napiszę tyle - Delilah i George wyglądali olśniewająco. Wszystko szło idealnie, ale kiedy pan młody wypowiedział "I że cię nie opuszczę, aż do śmierci"... W jego klatce piersiowej utkwił nóż.
-Tu się zgadzam. - skomentował z niewinnym uśmieszkiem obłok, który po chwili zamienił się w kościotrupa z kawałkami mięsa na ciele, w gustownej marynarce.
-Wezwijcie pomoc! - krzyknęła swym władczym tonem Delilah. - Kim jesteś? - warknęła.
-Nazywam się Simon Iceberg! - oświadczył dumnie. - Jestem prawowitym właścicielem tego domu. Przodek tego tam. - wskazał na George'a. - Zamordował mnie z zimną krwią dla mojego majątku. Czekałem sto długich lat, żeby się zemścić! - zaśmiał się diabolicznie.
-Nie uważasz że to trochę... bez sensu? - spytałam.
-Każdy pretekst jest dobry, żeby zemścić się na znienawidzonych ludziach. Nękałem innych członków tej rodziny, ale nigdy nie miałem takiej mocy, by się zmaterializować!
-Czy ty... jesteś demonem? - zapytała Delilah.
-Czymś o wiele gorszym. - podszedł do leżącego George'a, odepchnął jego małżonkę i nachylił się nad nim. Nikt nie wiedział dokładnie, co zrobił, ale wyglądało to mniej więcej tak, jakby... Zabierał mu duszę? Zaśmiał się jeszcze raz i zniknął.
Mimo, że wydarzenia rozgrywały się w błyskawicznym tempie, gdy przyjechała karetka, nie dało się już nic zdziałać.
Gdy jako jedne z pierwszych osób poszłyśmy do Delilah, by ją pocieszyć, drzwi od jej pokoju były zamknięte na klucz. Z wnętrza dochodził tylko cichy śpiew. Gdy zapukałyśmy, ustał, a ona otworzyła na chwilę drzwi.
-Nie musicie mnie pocieszać. Nauczyłam się, jak ukrywać uczucia. Chcę zostać sama. - zamknęła nam drzwi przed nosem.
Poszłyśmy na dwór i usiadłyśmy na ławce.
-Musimy to zbadać. Dla Delilah. - stwierdziła Daphne, a ja kiwnęłam głową.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz