Get your dropdown menu: profilki

poniedziałek, 16 czerwca 2014

Fenrir #2

Spojrzałyśmy na siebie porozumiewawczo z Velmą i pobiegłyśmy do chłopaków. Opowiedziałyśmy im o całej sytuacji.
-Więc jedziemy do szpitala, tak? - zapytał Scooby.
-Tak. Musimy wiedzieć co z Angelą... - powiedziała Velma.
-Więc jedziemy! - oświadczył Fred. Wszyscy pobiegli do wehikułu i pojechaliśmy do szpitala.
-Dzień dobry. Do kogo państwo przyszli? - zapytała Pielęgniarka.
-Do Angeli Dynamit. - powiedziałam.
-Dobrze. Zaraz państwo mogą wejść, tylko lekarz wyjdzie. - pielęgniarka poszła do lekarza i zawołała nas. Podeszliśmy do Angeli... I, o dziwo... Migiem się obudziła.
-Wilk... Wilk... - mamrotała Angela.
-Co? - zapytał Kudłaty. Angela natychmiast zasnęła. Wyszliśmy po 15 minutach od Angeli i zauważyliśmy poszarpanego mężczyznę. Chyba czekał na wizytę. Podbiegliśmy do niego i zapytałam:
-Co panu się stało?
-Musiałbym państwu opowiedzieć gdzie indziej... Tutaj ściany mają uszy... I oczy... Nazywam się Robert Sikorski. - powiedział rozglądając się mężczyzna.
-Możemy w domu. Tam nie mamy ani sąsiadów, ani nikogo, kto mógłby przyjść. - powiedział Fred.
-Dobrze... Tylko proszę nikomu o tym nie mówić... - powiedział mężczyzna i poszedł za nami. Ja zostałam w tyle, żeby zobaczyć, czy pielęgniarka wyjdzie i zawoła tego pana.
-Pan Sikorski! - krzyknęła pielęgniarka
-Ten Pan nagle poczuł się lepiej i poszedł. Kazał to przekazać... - powiedziałam.
-Dziękuję za informację. Do widzenia.
-Do widzenia! - krzyknęłam i szybko pobiegłam do wehikułu.
-Daphne, wchodź szybko! - krzyknęła Velma.
-Już, już! - odkrzyknęłam. Po 15 minutach byliśmy w naszym domu, a Velma "przesłuchiwała" Pana Sikorskiego.
-Więc, jak to się stało proszę pana.
-Ale co? - zapytał zdziwiony mężczyzna.
-No te rany, sińce i poszarpane ubranie...
-Już mówię. Poszedłem do lasu żeby się przejść. Zawsze tak robiłem, aż nagle zaatakował mnie bardzo duży wilk. Chyba większy niż te, które tu są. Uciekałem przed siebie, aż go zgubiłem.
-Mhm. Wie pan może jakiej wielkości był ten wilk? - zapytał Fred.
-Nie.. Ale na pewno był trochę większy od tych co są w Kryształowym Zdroju.
-Dziękujemy. Fred odwiezie pana do domu. - powiedziała Velma. Fred wziął kluczki i wyszedł.
-Nie rozumiem tego... Zupełnie nie mam pojęcia, co Wilk ma w związku z tą sprawą. - powiedział Kudłaty.
-Och. Jakoś to rozwiążemy, prawda? Zawsze jest rozwiązanie... - powiedziałam.

Brak komentarzy: