Get your dropdown menu: profilki

sobota, 21 czerwca 2014

Melodia Straszliwego Rozpruwacza #7

We wtorek wyjątkowo lekcje nam odpuścili.  Postanowiliśmy więc  wykorzystać  ten czas i pójść na lody.  Wszyscy zjedli szybko śniadanie i od razu pobiegliśmy do wehikułu.  Po 15 minutach byliśmy w lodziarni. Zauważyliśmy tam Kubę. Ja i Velma pobiegłyśmy za nim a chłopacy zamawiali lody.  Zauważyłyśmy, że Kuba idzie z psem.  Miał w ręce sztylet..  A na nim widniała krew.
-Velmo.. Zauważyłaś co on ma?-Zapytałam cicho.
-Mhm.. Musimy temu zapobiec..-Odpowiedziała. Po chwili przyszli do nas chłopcy.  Szybko obmyśliliśmy plan i zaczęliśmy działać.   Obeszliśmy go z dwóch stron.  Fred i Kudłaty podeszli do niego i zapytali
-A co tam masz?-Fred wytrącił Kubie sztylet z ręki. Po chwili Kuba zaczął uciekać bez psa. Ja podeszłam do niej i wzięłam smycz. Okazało się, że to była suczka pani policjant.  Wabiła się Malina.  Fred złapał Kubę za ręce i po chwili zapytał
-Teraz coś zrobisz?
-Nie. Sztylet działa nie ja.-Powiedział próbując  się wyrwać  Fredowi  morderca.
-No to teraz możemy wezwać policję.-Powiedziałam i zadzwoniłam  po Szeryfa Stone.  Przyjechał w natychmiastowym tępie gdy mu powiedziałam, że złapaliśmy mordercę.
-Chłopie. Masz wyrok do końca swojego życia. Cieszysz się?-Zapytał szeryf zakuwając go w kajdanki.
-Niezmiernie.-Bąknął Kuba.
-Dzieciaki spisałyście się.-Powiedział szeryf wsiadając do radiowozu.
-Czyli.. Teraz tylko przygotować się na bal.-Powiedziałam i się uśmiechnęłam. Gdy byliśmy w domu wszyscy zaczęli przygotowania do balu. Ja przyprowadziłam Malinę do Scoobego.
-Masz być uprzejmy wobec  Maliny Scooby. Dobrze?-Zapytałam patrząc na niego.
-Jasne. Dopilnuję wszystkiego!-Zasalutował Scooby.
-To dobrze.-Zaśmiałam się i poszłam do pokoju.  Zastałam tam Freda ubierającego się w smoking. Widać było ,że pasował mu. Chociaż się kłócił.
-Pięknie. Teraz ja.-Powiedziałam i wyganiałam Freda z pokoju.  Założyłam swoją sukienkę i rajstopy.  Malowałam się przez  10 minut ponieważ co chwilę albo wyjeżdżałam albo źle mi wyszło. Po malowaniu założyłam  szybko szpilki wzięłam torebkę i wyszłam z pokoju.  Zauważyłam, że prócz Freda nie ma nikogo.
-Pięknie wyglądasz.-Powiedział Fred.
-Dziękuję. Ty także. –Zaśmiałam się. Czekaliśmy z Fredem na dole z 10 minut aż nagle zeszła Velma z Kudłatym. Wyglądali tak  pięknie
-Czekajcie a gdzie Scooby Doo..-Powiedział Kudłaty.
Zajęty Maliną. Nie przejmuj się.-Powiedziałam. Wszyscy weszliśmy do wehikułu i jechaliśmy. Fred zamknął samochód i wziął mnie za rękę.
-Dzisiaj mi się nie wymkniesz.-Szepnął. Weszliśmy na salę i zobaczyliśmy balony. Mnóstwo balonów. I prócz tego scenę na której niektórzy odważni mogli zaśpiewać. Lecz ta zabawa była przypisana na później bo najpierw puszczali wolne kawałki.  Tańczyłam z Fredem. Było cudownie. Velma także wyglądała na zadowoloną.  Póki nie zjawiła się pewna.. Alicja wszystko by grało.
-Fred zatańczysz ze mną?-Zapytała.
-Ale ja...
-Nie ma ale!-Zaśmiała się Alicja i wzięła Freda do tańca. Tańczyli jeszcze tak przez 15 minut.  Po tych 15 minutach wyszłam i podeszłam do Altany. Było tam cicho i spokojnie więc Fred mógł tańczyć z Alicją.  Wpatrywałam się w niebo aż Fred do mnie nie przyszedł.
-Daphne. Gdzie ty chodzisz. Myślałem,  że chcesz ze mną tańczyć.
-Chcę. Ale Alicja.. Przerwała nam ten taniec.-Powiedziałam cicho.
 -To co? Chyba 2 tańce to jest mało. A my przecież mamy jeszcze ze.. 16 tańców?-Zaśmiał się Fred.
-Dla mnie to nie jest  śmieszne.-Powiedziałam.
-Zamknij oczy.-Powiedział Fred.
-Ale po co?
-Zamknij. Proszę?
-Och.. No dobrze.-Powiedziałam i zamknęłam oczy. Po chwili poczułam , że Fred mnie pocałował. Nie sprzeciwiałam się temu. Było całkiem.. Przyjemnie. Chyba to był najlepszy bal mojego życia. Po tańcach wszyscy byli wykończeni więc nikomu nie chciało się śpiewać. Wraz z Fredem chcieliśmy wrócić do domu, ale postanowiliśmy , że zrobimy sobie krótki romantyczny spacer przy nocnym świetle.
-Wiesz..  Może niedługo poszlibyśmy na mały romantyczny piknik lub kolację w restauracji?-Powiedział niepewnie Fred.
-To dobry pomysł. Przecież już prawie jesteśmy..  Jak taka normalna para...-Zgodziłam się z nim. Gadaliśmy jeszcze z 2 godziny aż nagle wróciliśmy do Liceum i czekaliśmy na ławce na Velmę i Kudłatego.

*~Velma~*

   Na balu było całkiem fajnie. Tańczyłam trochę z Kudłatym (nawet nie wiedziałam, że jest taki świetnym tancerzem!). Wyszedł teraz do łazienki, a ja zostałam sama. Nagle usłyszałam, że ktoś rozmawia o mnie i Norville'u. Podeszłam bliżej. Zauważyłam, że to koledzy Kudłatego z kółka kulinarnego.
-To kto ile obstawiał? Kto był najbliżej. 
-Że się zejdą?
-No.
-Wydaje mi się, że... - usłyszałam "Norville". Wchodził akurat na salę, a ja minęła go bez słowa w przejściu. Zawował za mną, więc zaczęłam biec. Byłam na dworze, przy rzeczce. Nie odwracałam się, ale wiedziałam, że stoi obok mnie. Trzęsłam się z zimna, a on spytał:
-Velma, co się stało? - spytał z troską.
-No nie wiem, może to, że mój chłopak obstawiał, kiedy się zejdziemy? - wściekłam się.
-Co? - zapytał zdezorientowany, a ja opowiedziałam mu o całym zajściu.
-Velma, nic takiego nie mówiłem! Od dawna mi się podobałaś, dlatego zaprosiłem się na randkę. - zauważył, że mi zimno, więc zdjął marynarkę i położył mi na ramionach. - Chłopacy od dawna myśleli, że będziemy razem, a te ich głupie zakłady nie mają znaczenia. Dla mnie liczysz się tylko ty.
-Więc dlaczego ktoś powiedział, że Norville był najbliżej? - spytałam ze złością.
-Jestem pewien, że chodziło o Nevela. Poza tym, oni nie znają moje prawdziwego imienia.
-Serio?
-Nie jesteś przekonana?
   Miałam zamiar dać mu wykład o tym, że nie robi się czegoś takiego dziewczynie, której na tobie zależy, ale on mnie uciszył. Dokładnie, to mnie pocałował. Mimo, że trwał tylko 5 sekund, przekonał mnie.
-Wracajmy do domu. - powiedziałam łagodnie.
   Tak też zrobiliśmy.

Brak komentarzy: