Get your dropdown menu: profilki

sobota, 21 czerwca 2014

Melodia Straszliwego Rozpruwacza #6

   Jako, że zbliżają się egzaminy, zbliża się również bal, a co za tym idzie? Po szkole wybrałam się na... Zakupy z Daphne... Jest okropną zakupoholiczką, jeszcze mnie w to wciąga. Na początku poszłyśmy do Centrum Handlowego w Kryształowym Zdroju. Jak się z rudą zacznie latać po sklepach, to nie ma przebacz - przejdziesz co najmniej 2 kilometry, albo więcej, jeśli będziecie miały problem z doborem butów do sukienki, bluzki, czy spódnicy. Tak więc przeszłyśmy całe Centrum wzdłuż i wszerz. Jako, że oficjalnie idę z Kudłatym na bal (a Daphne z Fredem), kupiłyśmy sobie sukienki. I wiele innych rzeczy. A oto nasze wstępne zakupy:

Moje buty - namówiła mnie Daphne...

Moja sukienka - "zwiewna" i szmaragdowa.

Sukienka Daphne - niebieska pod kolor naszyjnika, oraz jej buty. Czarne, bo "czarny pasuje do wszystkiego!"
(Jak dla mnie za te wysokie szpilki.)

Moja Broszka z Kosogłosem.
   Weszłyśmy też do sklepu z różnymi akcesoriami. Zauważyłam tam ciekawą broszkę dla Daphne - w kształcie srebrnej ważki, z niebieskim kamieniem w "główce". Obok niej leżała broszka "Kosogłos".
-Daphne, spójrz! Idealnie pasuje do medalionu, co?
-Mhm... Faktycznie! Wreszcie obudził się w tobie zmysł mody!
-Nie, po prostu stwierdzam fakty... - mruknęłam i kupiłam sobie moją broszkę.
   Jeszcze raz zaciągnęła mnie na "przechadzkę po sklepach".
-Słuchaj, Velma, a co z chłopakami? - spytała jakby smutno.
Broszka Daphne.

 -Mhm... Szczerze mówią, Kudłaty najchętniej założyłby rozciągniętą koszulkę i dresy. - westchnęłam.
-Więc może my ich obkupimy? - uśmiechnęła się szatańsko.
-Podoba mi się twój sposób myślenia. - mina diabła Daphne jest bezcenna.
   Starałyśmy się jakoś kolorystycznie dopasować do gustu chłopaków, więc zdecydowałyśmy się na dwa smokingi.

Smoking Freda.
Smoking Kudłatego.
     Kiedy wróciłyśmy do domu, chłopcy kłócili się o kolor farby do malowania domu. Zauważyli nas za chwilę.
-Cześć, dziewczyny! - krzyknęli.
-Hej, chłopcy. - zachichotałyśmy diabelsko.
-Jak zakupy? - spytał Fred.
-Dobrze. Mamy sukienki, buty, nawet broszki. - spojrzałyśmy po sobie, po czym dodałyśmy razem. - I smokingi...
-Że co?! - krzyknęli.
-Sami byście się po nie nie pofatygowali, więc powinniście byś nam wdzięczni! - stwierdziłam.
Widząc ich smutne winy, Daphne dodała po chwili:
-No już, chłopcy, bez przesady.  Wy byście sobie wzięli jakieś ohydztwa. My wybrałyśmy ładne smokingi. Będziecie się prezentowali z klasą. - chyba ich przekonała, bo nawet się uśmiechnęli.
   Weszłyśmy wreszcie do domu, Kudłaty i Fred pomogli nam zabrać się z torbami, chociaż nie musieli. Kiedy trochę odpoczęłyśmy, postanowiłyśmy, że cała nasza brygada zbierze się w salonie, tak po prostu. Czytałam z Daphne o Kubie Rozpruwaczu. Kudłaty siedział obok mnie, ze Scoobym przy nogach, ale Fred zachowywał się jak dziecko - ciągle zaczepiał Daphne.
-Przestań, bo cię trzepnę! - warknęła.
-Jasne, jasne. - jak na zawołanie dostał z poduszki w twarz.
-Za co? - spytał.
-Zachowanie. - odparła.
-Nie dość, że mi smoking kupiła, to jeszcze mnie poduszkami bije... - mruknął Fred.
-Ciesz się, że nie ma krzeseł pod ręką! - powiedział z uśmiechem Kudłaty.
-Mogło być gorzej! - powiedziała rudowłosa.
-Niby jak? - syknął Fred.
-Mogłam ci kupić muchę zamiast krawatu! - dała Fredowi buziaka w policzek.
-Dobrze, że ty mi kupiłaś tylko smoking. - Norville przytulił mnie.
   Nagle usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Był to listonosz.
-Velma Dinkley? Proszę potwierdzić odbiór. - dał mi jakiś świstek do podpisania.
-Od kogo to? - spytał zaciekawiony Kudłaty.
-Od... Pana E.
-Umówmy się, że nie otworzymy paczki, dopóki nie przeczytamy listu. - zaproponował Fred.
-Okey. Ale wsadź to do zamrażalnika. Do strasznie cuchnie. - dodała Daphne.
   Kudłaty zaczął czytać:

Droga Brygado Detektywów,
mam dla was małą podpowiedź 
Powinniście zainteresować się nowym uczniem.
Dalej nie rozwiązaliście zagadki Rozpruwacza?
Oto list od niego, który może wam pomóc.

"Z Piekieł.
Panie E.
Wysyłam panu mały prezent, który zabrałem mojej ostatniej ofierze. Przykro mi, że to tylko połowa. Nie mogłem się powstrzymać i zjadłem trochę, było pyszne. Przyślę więcej taki prezentów, jeśli trochę pan poczeka. I tak nikt mnie powstrzyma, panie E.
Pański Rozpruwacz"

   Uważnie spojrzeliśmy na lodówkę. Fred podszedł do niej, otworzył, wziął paczkę i usiadł z nią na kanapie. Ostrożnie otworzył pudełko. W środku znaleźliśmy... połowę serca... Scooby zemdlał, a reszta z nas o mało nie zwymiotowała na ten widok. Fred szybko schował paczkę.
   To był ciężki dzień, dlatego wszyscy wróciliśmy do swoich zajęć - Kudłaty powrócił do kłótni z Fredem, Scooby wymknął się na spacer, Daphne malowała, a ja siedziałam w gabinecie. Nagle mnie olśniło - list Rozpruwacza był wzorowany na liście "Z piekieł" prawdziwego Rozpruwacza. Z sekcji zwłok wynikało również, że ostatnia ofiara Kuby - pewna policjantka - nie miała tylko poderżniętego gardła czy poranionego brzucha - zniknęło również jej serce. A co do nowego ucznia... Czy chodziło mu o Kubę? Co prawda, jest podejrzany, ale czy nie za młody? O Alicję? Zachowywała się ostatnio naprawdę dziwacznie, szczególnie w towarzystwie Daphne. A może chodziło o oboje?
   Moimi przemyśleniami chciałam podzielić się z Daphne. Skierowałam się do pracowni i zauważyłam siedzącego pod ścianą rozmarzonego Freda.
-Co tu się dzieje? - usłyszałam czyjś śpiew.
-Jest cudowna.
   Weszłam do pracowni i zastałam rudowłosą przy pracy - malowała kolejny obraz, tym razem Rozpruwacza w jej wyobrażenie, mordującego jakąś kobietę. Spojrzałam na nią i zauważyłam, że ma zamknięte oczy.
-Może na mnie spojrzysz? - zirytowałam się i tym samym wybudziłam jakby z transu.
-O, hej.
-Czemu malujesz z zamkniętymi oczami?
-Wtedy maluję to co mam w głowie, i nic nie muszę poprawiać. - wytłumaczyła, a ja się uśmiechnęłam i wyszłam.

Brak komentarzy: