Szłam przez miasto do Muzeum Strachów, lecz coś przyciągnęło moją uwagę. Dokładnie to, że przed muzeum stał radiowóz. Zaciekawiona weszłam do środka. Mały placyk był obklejony taśmą policyjną, a całe muzeum zdemolowane. Szeryf Stone przesłuchiwał moich wyraźnie zszokowanych rodziców. Przeszłam bliżej i zobaczyłam chłopaka leżącego w kałuży krwi, bez ręki.
A więc miałam rację. Tyr. Podeszłam do rodziców i spytałam cicho:
-Kto to? - wskazałam palcem na trupa.
-Timothy Horned, ale co to ma do rzeczy? Chłopak nie żyje. - westchnął Szeryf.
-Panie Stone, proszę o pozwolenie na zbadanie tej sprawy. Chyba znam rozwiązanie. - zadeklarowałam, a on zrezygnowany jedynie kiwnął głową.
Założyłam białe rękawiczki i ostrożnie weszłam za taśmę, kiedy rodzice i szeryf już poszli. Chłopak dalej tam leżał, lekarze mieli zabrać go dopiero za godzinę. Zauważyłam na jego szyi ślady pazurów. Wiadome już było, że to sprawka Fenrira. Timothy trzymał w ręku karteczkę z napisem "Następny - a może nie? - O.D.". A może nie? Najwyraźniej morderca wierzył, że na kolejną zbrodnię Brygada Detektywów nie pozwoli. Czy zostawił nam jakiś ślad? Jakąś wskazówkę? Oczywiście, że tak, a ja o mało co go nie zgniotłam. Był to pendrive, którego trudno było zauważyć, leżał oblepiony krwią. Na szczęście nie w takim miejscu, które było ważne - tylko na obudowie. Obszukałam resztę, znalazłam też dziwną kartkę - paragon czy coś - na której były namalowane jakieś dziwaczne znaki.
Schowałam "dowody" do torebeczek które dał mi szeryf, wzięłam bagaże i wróciłam do domu. W gabinecie wyjęłam z walizki laptopa i postawiłam na biurku. Obtarłam gąbką pendrive'a i szybko osuszyłam. Podłączyłam do laptopa. Na pendrive'ie, jak się okazało, były dwa foldery - "zemsta" i "mitologia". Przejrzałam zawartość pierwszego. Zeskanowane fragmenty gazet - m.in. o odkryciu dr. Horned. Horned... Timothy nazywał się Horned! Czy był synem doktora? Sprawdziłam to, jak się okazało, miałam rację. Był tam również zapisany plik z Notatnika.
Po tylu latach skrywania się na wsi pod Kryształowym Zdrojem wreszcie mogę wcielić swój plan w życie. Nigdy nie wybaczę Williamowi tego, co mi zrobił. Jak mógł tak perfidnie przypisać sobie moje odkrycie i zgarnąć wszystkie zaszczyty? Teraz, kiedy wiem, że zapłaci za wszystkie te krzywdy, muszę przyznać, że moje zainteresowanie mitologią skandynawską bardzo mi się przydało. Kryształowy Zdrój od zawsze był nazywany "najstraszniejszym miasteczkiem na Ziemi", a Wilk-demon byłby nie tylko doskonałą atrakcją, ale też idealnym zabójcą. Mimo, że to Horned został okrzyknięty największym umysłem Kryształowego Zdroju, ja zawsze wiedziałem, że jestem nim ja - w końcu William nie stworzył by maszyny do zabijania, wręcz nie do pokonania, która jest pod moją kontrolą. Tak czy inaczej, muszę przyznać, że jestem idealnym sadystą - Fenrir najpierw zabije Octavię, córkę siostry Williama, którą traktował jak swoją własną, oraz Timothy'ego, jego ukochanego synalka. Jeśli uda mi się to zrobić, zabiję też resztę jego bliskich. Czyż to nie wspaniałe? Marzenia się spełniają!
-Zanotować - spotkać się z Williamem Horned. - mruknęłam.
-Mogę ja to zrobić? - spytał niespodziewanie Fred, a ja tylko skinęłam głową.
Mimo, że nie odczuwałam potrzeby zajrzenia do drugiego folderu, zrobiłam to, by mieć pewność, że niczego nie przegapiłam. Na szczęście, nie znalazłam tam nic ciekawego.
W końcu, Fred wrócił.
-Horned jest załamany po śmierci syna i siostrzenicy. Powiedział tylko, że nie ma pojęcia, kto mógłby coś takiego zrobić. - spojrzał na mnie. - Masz jeszcze jakieś dowody?
-Tylko to... - wygrzebałam dziwnie pomalowaną kartkę.
-To chyba jakiś adres... - mruknął.
-Wiesz gdzie to jest? - spytałam.
-Zbierz Brygadę, jedziemy tam!
Po 5 minutach siedzieliśmy w Wehikule Tajemnic. Czekaliśmy na Freda, który brał ze sobą dwie pułapki, więc wytłumaczyłam reszcie, gdzie jedziemy.
Po 30 minutach byliśmy na miejscu. No, prawie. Staliśmy koło skrzynki pocztowej, ale wokoło nie było widać żadnej żywej duszy. Zaczął padać deszcz, a gdy zdenerwowana Daphne wydarła mi kartkę z dłoni, żeby ją podrzeć na strzępy, zauważyłam coś.
-Nie, czekaj! - Kudłaty zabrał rudowłosej kartkę i mi ją wręczył. - To mapa! Spójrzcie, tu jest skrzynka, tu jest wierzba, a tu... X. Musimy tam iść.
Dotarliśmy do opuszczonego magazynu. W środku było okropnie ciemno, ale gdy tylko weszliśmy do środka, światła same się zapaliły. Na krześle siedział około 50-letni mężczyzna, a u jego stóp leżał Fenrir.
-Moja droga Brygado, tak trudno było mnie złapać? Uprzedzając wasze pytanie, tak, ktoś mnie uprzedził o tym, że mnie szukacie. Moja Bestio. - pstryknął palcami, a Fenrir obudził się. - Zajmij się nimi.
Gdy Wilk wstał ociężale, od razu uciekliśmy. Wyminęliśmy wcześniej rozstawione po cichu pułapki i czekaliśmy na rezultat. Tak jak się spodziewaliśmy, Wilk był inteligenty, ale nie tak jak ja. Gdy przeskoczył dziurę, która wydawała się być pułapką, wpadł do kolejnej, zamaskowanej, w które była żelazna kratą, którą z prędkością światła zamknęliśmy.
Wtedy zauważyliśmy, że tajemniczy zbrodniach, trzyma przy gardle Daphne nóż.
-Stójcie. Jeden ruch a ona zginie! - krzyknął.
Fred zrobił krok na przód i powiedział:
-Zabij mnie, ale ją zostaw. - pan Fenrira wyglądał jakby bił się z myślami. Wreszcie wrzucił Daphne w siatkę, która była zawieszona tuż obok, i zbliżył się do Freda, Nie spodziewał się jednak, że on sam również zostanie uwięziony, przez doskonale ukrytą pułapkę.
-Wy wstrętni! - syknął.
Wtedy przyjechała policja. Zabrali, jak się okazało, Leonarda Crane'a, i odjechali. Wilczka również chcieli zabrać, ale tego nie zrobili. Czemu? Odpowiedź jest prosta. Po prostu zniknął. W klatce pojawiła się jedynie góra czarnych kłaków i... list od pana E.
-Mogę ja to zrobić? - spytał niespodziewanie Fred, a ja tylko skinęłam głową.
Mimo, że nie odczuwałam potrzeby zajrzenia do drugiego folderu, zrobiłam to, by mieć pewność, że niczego nie przegapiłam. Na szczęście, nie znalazłam tam nic ciekawego.
W końcu, Fred wrócił.
-Horned jest załamany po śmierci syna i siostrzenicy. Powiedział tylko, że nie ma pojęcia, kto mógłby coś takiego zrobić. - spojrzał na mnie. - Masz jeszcze jakieś dowody?
-Tylko to... - wygrzebałam dziwnie pomalowaną kartkę.
-To chyba jakiś adres... - mruknął.
-Wiesz gdzie to jest? - spytałam.
-Zbierz Brygadę, jedziemy tam!
Po 5 minutach siedzieliśmy w Wehikule Tajemnic. Czekaliśmy na Freda, który brał ze sobą dwie pułapki, więc wytłumaczyłam reszcie, gdzie jedziemy.
Po 30 minutach byliśmy na miejscu. No, prawie. Staliśmy koło skrzynki pocztowej, ale wokoło nie było widać żadnej żywej duszy. Zaczął padać deszcz, a gdy zdenerwowana Daphne wydarła mi kartkę z dłoni, żeby ją podrzeć na strzępy, zauważyłam coś.
-Nie, czekaj! - Kudłaty zabrał rudowłosej kartkę i mi ją wręczył. - To mapa! Spójrzcie, tu jest skrzynka, tu jest wierzba, a tu... X. Musimy tam iść.
Dotarliśmy do opuszczonego magazynu. W środku było okropnie ciemno, ale gdy tylko weszliśmy do środka, światła same się zapaliły. Na krześle siedział około 50-letni mężczyzna, a u jego stóp leżał Fenrir.
-Moja droga Brygado, tak trudno było mnie złapać? Uprzedzając wasze pytanie, tak, ktoś mnie uprzedził o tym, że mnie szukacie. Moja Bestio. - pstryknął palcami, a Fenrir obudził się. - Zajmij się nimi.
Gdy Wilk wstał ociężale, od razu uciekliśmy. Wyminęliśmy wcześniej rozstawione po cichu pułapki i czekaliśmy na rezultat. Tak jak się spodziewaliśmy, Wilk był inteligenty, ale nie tak jak ja. Gdy przeskoczył dziurę, która wydawała się być pułapką, wpadł do kolejnej, zamaskowanej, w które była żelazna kratą, którą z prędkością światła zamknęliśmy.
Wtedy zauważyliśmy, że tajemniczy zbrodniach, trzyma przy gardle Daphne nóż.
-Stójcie. Jeden ruch a ona zginie! - krzyknął.
Fred zrobił krok na przód i powiedział:
-Zabij mnie, ale ją zostaw. - pan Fenrira wyglądał jakby bił się z myślami. Wreszcie wrzucił Daphne w siatkę, która była zawieszona tuż obok, i zbliżył się do Freda, Nie spodziewał się jednak, że on sam również zostanie uwięziony, przez doskonale ukrytą pułapkę.
-Wy wstrętni! - syknął.
Wtedy przyjechała policja. Zabrali, jak się okazało, Leonarda Crane'a, i odjechali. Wilczka również chcieli zabrać, ale tego nie zrobili. Czemu? Odpowiedź jest prosta. Po prostu zniknął. W klatce pojawiła się jedynie góra czarnych kłaków i... list od pana E.
Droga Brygado Detektywów,
Nie sądziłem, że tak dobrze wam pójdzie.
Ale nie myślcie sobie, następnym razem nie będzie tak łatwo.
Mam dla was małą wskazówkę - kierujcie si kwiatami.
One doprowadzą was do...
Ale nie myślcie sobie, następnym razem nie będzie tak łatwo.
Mam dla was małą wskazówkę - kierujcie si kwiatami.
One doprowadzą was do...
Do czego? Nie chcieliśmy o tym myśleć, więc po prostu wróciliśmy do domu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz