Get your dropdown menu: profilki

czwartek, 19 czerwca 2014

Melodia Straszliwego Rozpruwacza #2

   Obudziłam się wcześnie rano. Przez długi czas zmagałam się z sennością, ale zawsze mam tak, że jeśli się obudzę, to już nie zasnę. Usiadłam na łóżku i popatrzyłam chwilę na Kudłatego. Chłopcy wyglądają naprawdę uroczo kiedy śpią. Umyłam zęby i wzięłam prysznic. Nagle przypomniało mi się o kobiecie, o której mówiła Daphne. Jak ona się nazywała? Weronika Ryan.
   Zeszłam na dół. Mimo, że Daphne jest rannym ptaszkiem, musiała jeszcze leżeć w łóżku albo w pracowni, bo w jadalni jej nie było. Poszłam do salonu, i, jedząc płatki oglądałam Spongebob'a. O dziwo, przyszedł do mnie Kudłaty i pocałował w policzek.
-Cześć. - przywitał się, po czym ziewnął.
-Nie jesteś przyzwyczajony do tak wczesnego wstawania, co? - spytałam.
-Właściwie, to budzę się zwykle o tej porze, ale zostaję w łóżku, bo nie chce mi się wstać. - mówił robiąc kanapki.
-Serio? Co cię z niego wypędziło? - ziewnęłam.
-Muzyka ze Spongebob'a. - zaśmiał się.
-Czasem jesteś na prawdę dziecinny.
-O, i mówi to dziewczyna, która go włączyła. - prychnął.
-Kreskówki oglądam raz na ruski rok! - zaprotestowałam.
-No tak, ty wolisz kryminały. - uśmiechnął się cynicznie. - A tak naprawdę, co oglądasz, jak jesteś sama?
-Nie ważne. - pokazałam mu język i oglądałam dalej, a on rozłożył się wygodnie na kanapie, tuż obok mnie.
-Jaki dzisiaj dzień? - spytał.
-Niedziela. - odpowiedziałam po chwili namysłu.
-Więc jutro szkoła. - mruknął.
-Nie marudź, to ostatni rok.
-No właśnie, i co ja zrobię jak skończę szkołę? - zapytał zrezygnowany.
-Pójdziesz na gastronomiczną.
-Pff... Nie wymyślaj znowu! - zaśmiał się, a za chwilę spytał. - Słuchaj, co ty na to, żeby dzisiaj gdzieś wyskoczyć?
-Na przykład? Przyznaj, że w Kryształowym Zdroju, prócz zagadek, nie ma zbyt wielu atrakcji.
-Przestań, wystarczy odpowiednie podejście!
-Okey, okey... Ale o której?
-O 18? Ale musielibyśmy wrócić wcześniej, żeby oni się nie pozabijali.
-Chyba, że poszlibyśmy na podwójną randkę. - zaproponowałam.
-Może kiedyś, ale nie teraz. Scooby nie chciałby iść z nami, głównie ze względu na to, że to randka, ale nie mógłby zostać sam w domu.
-Ale czemu? - jęknęłam.
-Znam go lepiej niż ktokolwiek inny, i wiem, ze Samotny Scooby-Doo, to Zły Scooby-Doo. Poza tym, chyba nie chciałabyś zastać pustej lodówki? I sklepów?
-No dobra. W takim razie idę do siebie. - wstałam i poszłam do gabinetu. Te paręnaście godzin minęło mi ciężko - przy morderstwie Wiktorii Ryan nie mogłam pracować, bo nie było żadnych tropów, nie byłam w stanie czytać, a jedyne, o czym myślałam, to co przygotował Kudłaty. Nie chciałam wchodzić do pokoju, bo pomyślałam, że mogłabym zepsuć niespodziankę. Wyczekiwałam więc na 18. O 17:30 poszłam do pokoju żeby się przebrać. Założyłam jeansową koszulę, czarne legginsy, trampki i czapkę.
   Gdy wyszłam, czekał już na mnie Kudłaty.
-Jak widzę, gotowa. - uśmiechnął się i złapał mnie za rękę.
   Odkąd Fenrir zniknął z Lasu Kryształowego Zdroju, zrobiło się tam całkiem przytulnie, jednak zdziwiłam się, kiedy Norville zabrał mnie właśnie tam. Ale nie bez powodu. Na polanie urządził mały piknik. Było całkiem miło, na koniec położyliśmy się i patrzyliśmy na gwiazdy. Zbliżyliśmy się do siebie i... Pocałowaliśmy się. Nie będę opisywać pocałunku, ale powiem tak - najlepszy w moim życiu.
   I pewnie potrwałby dłużej, gdyby nie fakt, że usłyszeliśmy krzyk, dziwną melodię, a potem... znaleźliśmy zwłoki, z gardłem poderżniętym w ten sposób, że wyglądało ono jak wielki, krwawy uśmiech.
   Dlaczego coś zawsze psuje mi randki?

Brak komentarzy: