Wstałam rano ponieważ obudził mnie Fred. Przetarłam oczy i zapytałam:
-Która godzina?-Fred spojrzał na zegarek i odpowiedział:
-7. A musisz jechać o 8.
-Boże..-Natychmiastowo wstałam z łóżka i poszłam wziąć prysznic. Nie zajęło mi to dłużej niż 15 minut. Potem szybko się ubrałam i pomalowałam. Gdy weszłam do pokoju po walizkę zapytałam Freda:
-Masz mi coś do powiedzenia?-skrzyżowałam ręce i czekałam na odpowiedź Freda. Po chwili milczenia odpowiedział;
-Słyszałaś tamto co wczoraj powiedziałem do Kudłatego?-Fred zakłopotany przeczesał ręką włosy.
-Mhm. A teraz przepraszam,ale idę coś zjeść.-Wzięłam walizkę i wyszłam z pokoju. Weszłam też na chwilę do łazienki wziąć trochę kosmetyków. Gdy zeszłam na dół zobaczyłam tam Kudłatego który jadł śniadanie a przy nim walizkę.
-Cześć.-Zrobiłam sobie kawę i kanapkę.
-Cześć. Widziałaś gdzieś Velmę?-Zapytał.
-Nie.. Chyba się ubiera.-Odparłam. Po chwili Fred wszedł a po nim Velma.
-Cześć wszystkim.-Powiedziała Velma. Szatynka sobie płatki a blondyn kawę. Spojrzałam na zegarek. 7:30. Postanowiłam dopić kawę i pożegnać się z Velmą i Fredem.
-Obiecaj, że będziesz odbierać ode mnie telefony!-Zaśmiała się Velma.
-Oczywiście.-Przytuliłam ją i podeszłam do Freda.
-Nie zapomnisz o mnie?- Blondyn wyglądał na zmartwionego.
-Przez te kilka dni? Oczywiście, że nie.-Powiedziałam przytulając go.
-A nie jesteś zła za.. Tamto?-Zapytał. Przez chwilę zastanawiałam się nad odpowiedzią, ale w końcu powiedziałam:
-Trochę. Ale mam nadzieję, że mi to wynagrodzisz. Bo ci tego nie podaruję.- Fred zaśmiał się i pocałował mnie. Zauważyłam, że jak Kudłaty całował Velmę to.. Patrzył się na Freda morderczym wzrokiem. Ale cóż nie dziwię mu się. Chłopcy o dziewczyny kłócą się więcej niż my.
-To do zobaczenia!-Krzyknęłam wychodząc. Szłam aż nagle zauważyłam taxi. Postanowiłam wsiąść.
-Gdzie?-Zapytał Pan.. Zepeda.
-Lymstock ul. Światowa 44-Powiedziałam szukając portfela. Gdy usłyszałam kwotę wyjęłam tyle ile trzeba i jechałam do Lymstock. Było to niedaleko Kryształowego Zdroju. Postanowiłam spytać Pana Zepedę czy wie coś o Lymstock.
-Wiem i to dużo..
-Może pan opowiedzieć?
-Naturalnie. Jest to Miasto które słynie ze sławy wielkich osobliwości i bardzo pięknego krajobrazu. Jest tam studio nagraniowe, dużo kin, lodziarni i wiele innych. Lecz Lymstock nie słynie tylko z tego. Jest o nim wiele legend które dla niektórych.. Są prawdziwe.
-A jedna z nich jest o?-Byłam bardzo ciekawa tej legendy. Robiło się coraz ciekawiej.
-Łabędzim śpiewie. Podobno-ciągnął dalej Zepeda- jeżeli łabędź umiera śpiewa jeden raz w życiu.
-Kiedyś się takie coś zdarzyło?
-Tak.. Ale to wiele lat temu. Podobno teraz łabędzie mają kontakt jakiś kontakt z Kryształowym Zdrojem i bardzo mało ich tutaj teraz krąży.-Byliśmy już w Lymstock na ulicy światowej. Podziękowałam Panu Zepedzie i pobiegłam do hotelu w którym miałam się zakwaterować.
-Czym mogę służyć?-Zapytała młoda recepcjonistka.
-Jestem Daphne Blake. Miałam mieć tutaj warsztaty malarskie.
-Ach tak, tak! Gdzie ja mam głowę.. Proszę idź do pokoju 114.-Powiedziała. Zgodnie z tym co powiedziała poszłam do pokoju 114. Zobaczyłam tam blondynkę.
Marta Nash |
-Cześć. Ty też na warsztaty malarskie?-Zapytałam.
-Tak.. A tak w ogóle to cześć.-Uśmiechnęła się.
-Jestem Daphne Blake. Miło poznać!-Zaśmiałam się.
-Marta Nash. Mi także miło.-Gadałyśmy z Martą a ja w tym czasie się rozpakowywałam. Nagle usłyszałam jęk.
-M-marta.. Wiesz co to było?
-Nie.. I wolałabym nie wiedzieć.-Skuliła się.
-Zaraz wrócę.-Powiedziałam i wyszłam z pokoju. pobiegłam na dwór i zobaczyłam pod sobą.. Dużą plamę krwi.. Krzyknęłam i po chwili przybiegło 3 chłopaków.
-Jajco co to jest..-Jajco okazał się być najwyższym chłopakiem.
-Kurza twarz a jak widać Pucek?! Krew.-Teraz wszystko stawało się dla mnie jaśniejsze. Chyba..
-Pchełka wymyśl coś.-Powiedział Pucek. Wszystkich znam. Okay.
-A to kto?-Jajco patrzył się przez chwilę na mnie.
-Daphne Blake dla twojej wiadomości.-Powiedziałam.
-Widziałaś Martę?-Jajco widać, że był zaniepokojony.
-Jest na górze w pokoju 114.-Odparłam.
-Skąd wiesz?
-Bo jestem z nią w pokoju?
-To wszystko wyjaśnia. Jestem..
-Wiem kim jesteś. I wiem kim twoi koledzy są.
-Jak to? Pierwszy raz w życiu nas widzisz.-Powiedział poddenerwowany Pucek.
-Bo słyszałam jak mówicie sobie po imieniu.-Zrobiłam Facepalma.
-To wszystko wyjaśnia.-Postanowiłam pójść na górę do pokoju zapominając o całym wydarzeniu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz