Kiedy Daph wróciła, była lekko zadyszana - najwyraźniej biegła.
Była zaskoczona, kiedy Fred, Avan, Kudłaty i ja krzyknęliśmy - "Niespodzianka!". To dlatego, że od samego rana udawaliśmy, że zapomnieliśmy o jej urodzinach.
-Gdzieś ty była? - spytał Avan.
-Na wzgórzu. Nie mogę sobie pospacerować? - uśmiechnęła się.
-Nie dziś.
-Ej, nie doszło by do tego, gdybyście nie udawali, że dziś nie mam urodzin! - udawała złość.
-Już przestać, bo nie dostaniesz prezentów. - zaśmiał się Fred.
-Prezenty? - wytrzeszczyła oczy i dodała lekko fałszywym tonem. - Nie musieliście...
-Jasne, jasne. No dobra, najpierw ode mnie. - powiedziałam i wręczyłam jej 2 torebki - maleńką i średniej wielkości.
![]() |
Bransoletka z zawieszką ze skrzypcami (mała torebka). |
![]() |
Zeszyt do nut. |
![]() |
Szkicownik. |
-Cieszę się twoim szczęściem.
-To teraz moja kolej. - powiedział Kudłaty wkładając tort do lodówki, po czym wręczył Daphne torebkę.
![]() |
Kolczyki do zestawu "Wiolinowy Klucz". |
![]() |
Naszyjnik z zestawu "Wiolinowy Klucz". |
-Jak coś, jest też paragon.
-Chyba nawet niepotrzebny.
-To teraz ja. - uśmiechnął się Avan. - Ale żeby zobaczyć mój prezent, musimy wyjść przed dom.
A przed garażem stało to:
-Marzyłam o takim... - powiedziała z błyskiem w oku Daphne.
-Wiem, dlatego ci go kupiłem. - zaśmiał się jej kuzyn.
-I na koniec ja. - Fred złapał rudowłosą za rękę i zaciągnął do jej pokoju. Poszliśmy za nim, a w środku zauważyliśmy...
-Wiem, dlatego ci go kupiłem. - zaśmiał się jej kuzyn.
-I na koniec ja. - Fred złapał rudowłosą za rękę i zaciągnął do jej pokoju. Poszliśmy za nim, a w środku zauważyliśmy...
-Nigdy bym nie zapomniał.
-A wiesz co jest najlepsze? - spytał po chwili.
-No co?
-Masz też zestaw do karaoke.
Daphne podskoczyła ze szczęścia.
-Wiecie co? To chyba moje najlepsze urodziny...
-Och, a wiesz co jest jeszcze lepsze? - spytał Avan, a ona pokręciła głową. - Zejdź na dół, a się przekonasz.
W salonie czekali na nią jej rodzice oraz siostry. Uściskali ją, wręczyli drobiazgi, a potem usiedliśmy do stołu. Kudłaty zaserwował przepyszny tort, a wcześniej wyborne spaghetti.
Krewni Daphne wreszcie wrócili do siebie, a ja poszłam z Kudłatym do pokoju. Dla Daph nie był to jednak koniec - z zewnątrz było słychać warkot silnika.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz