Get your dropdown menu: profilki

czwartek, 24 lipca 2014

Dziwoląg #6

   Czekałam na Daphne w kuchni, gdzie przypatrywałam się pracy Kudłatego - to on w tym roku zajął się tortem urodzinowym Daph. Upiekł czekoladowy z polewą truskawkową, bitą śmietaną, truskawkami i czekoladowymi wiórkami. Miło był patrzeć gdy piekł - na zręczność z jaką to robił, i na skupienie na jego twarzy. Poza tym, rzadko miałam do tego okazję. Obok mnie siedział Avan, kuzyn Daphne, ale on nie był zbyt zainteresowany moim chłopakiem. Słuchał muzyki na komórce. Fred natomiast siedział na górze i montował prezent Daphne w pokoju.
   Kiedy Daph wróciła, była lekko zadyszana - najwyraźniej biegła.
   Była zaskoczona, kiedy Fred, Avan, Kudłaty i ja krzyknęliśmy - "Niespodzianka!". To dlatego, że od samego rana udawaliśmy, że zapomnieliśmy o jej urodzinach.
-Gdzieś ty była? - spytał Avan.
-Na wzgórzu. Nie mogę sobie pospacerować? - uśmiechnęła się.
-Nie dziś.
-Ej, nie doszło by do tego, gdybyście nie udawali, że dziś nie mam urodzin! - udawała złość.
-Już przestać, bo nie dostaniesz prezentów. - zaśmiał się Fred.
-Prezenty? - wytrzeszczyła oczy i dodała lekko fałszywym tonem. - Nie musieliście...
-Jasne, jasne. No dobra, najpierw ode mnie. - powiedziałam i wręczyłam jej 2 torebki - maleńką i średniej wielkości.

Bransoletka z zawieszką ze skrzypcami (mała torebka).

Zeszyt do nut.

Szkicownik.
-Och, dzięki Velma! - przytuliła mnie. - Właśnie miałam sobie kupić szkicownik i zeszyt do nut. A ta bransoletka jest śliczna!
-Cieszę się twoim szczęściem.
-To teraz moja kolej. - powiedział Kudłaty wkładając tort do lodówki, po czym wręczył Daphne torebkę.

Kolczyki do zestawu "Wiolinowy Klucz".

Naszyjnik z zestawu "Wiolinowy Klucz".
-Dzięki Kudłaty, są śliczne. - uśmiechnęła się ciepło.
-Jak coś, jest też paragon.
-Chyba nawet niepotrzebny.
-To teraz ja. - uśmiechnął się Avan. - Ale żeby zobaczyć mój prezent, musimy wyjść przed dom.
A przed garażem stało to:


-Marzyłam o takim... - powiedziała z błyskiem w oku Daphne.
-Wiem, dlatego ci go kupiłem. - zaśmiał się jej kuzyn.
-I na koniec ja. - Fred złapał rudowłosą za rękę i zaciągnął do jej pokoju. Poszliśmy za nim, a w środku zauważyliśmy...


-Wow, Fred... Nie spodziewałam się... D-dziękuję... - Daphne była zszokowana, a kiedy się otrząsnęła, pocałowała Freda. - A ja myślałam, że zapomniałeś.
-Nigdy bym nie zapomniał.
-A wiesz co jest najlepsze? - spytał po chwili.
-No co?
-Masz też zestaw do karaoke.
Daphne podskoczyła ze szczęścia.
-Wiecie co? To chyba moje najlepsze urodziny...
-Och, a wiesz co jest jeszcze lepsze? - spytał Avan, a ona pokręciła głową. - Zejdź na dół, a się przekonasz.
   W salonie czekali na nią jej rodzice oraz siostry. Uściskali ją, wręczyli drobiazgi, a potem usiedliśmy do stołu. Kudłaty zaserwował przepyszny tort, a wcześniej wyborne spaghetti.
   Krewni Daphne wreszcie wrócili do siebie, a ja poszłam z Kudłatym do pokoju. Dla Daph nie był to jednak koniec - z zewnątrz było słychać warkot silnika.

Brak komentarzy: