Get your dropdown menu: profilki

sobota, 12 lipca 2014

Długonoga Wiedźma #1

   Czekałam na dworze, na ławeczce, aż przyjedzie taksówka. Taksówka z Kudłatym, tak dokładniej. Kiedy wreszcie przyjechał, zerwałam się na równe nogi. Ledwo wyrzucił walizki i wyszedł, a już rzuciłam się mu na szyję. On był lekko zdziwiony, ale zaraz się opanował i mnie pocałował.
-Możemy wejść do domu? - zaśmiał się.
-Nie. Nasz sługa zaniesie twoje bagaże, a my idziemy na miasto.
-Na mias... Czekaj, mój sługus?
-Nasz. - poprawiłam go. - Fryderyk.
-O, jak miło. - uśmiechnął się ciepło.
   Najpierw poszliśmy do kina, potem do kawiarni, następnie na spacer, aż wreszcie wylądowaliśmy na szczególnej łące - miejscu naszego pierwszego pocałunku. Patrzyliśmy na gwiazdy i rozmawialiśmy. Wróciliśmy do domu padnięci, ale zadowoleni. To była nasza najlepsza randka.
   Obudziłam się koło 10, ale i tak jako druga w domu. Zeszłam do kuchni na śniadanie i zastałam tam rudowłosą.
-Coś długo cię wczoraj nie było. - zachichotała.
-Może najpierw jakieś 'Dzień dobry' czy coś? - prychnęłam.
-Nie, po co? - udawała zdziwioną.
-Nie chcę teraz o tym gadać.
-Była kłótnia?
-Ależ ty jesteś wścibska! Powiem ci potem.
-Potem mnie nie będzie, idę do domu doktora Papopulusa, zająć się jego dziećmi.
-To pójdę z tobą. Nudzi mi się.
-Okey, więc wychodzimy o 6.
   Skinęłam głową i wyszłam z tostem w ręce. Na dworze było zimno, chociaż niebo było niemal bezchmurne. Założyłam beżowe spodnie, białą koszulkę i czarne trampki. Następnie prześliznęłam się niczym Ninja obok łóżka Kudłatego prosto do jego szafy, w poszukiwaniu odpowiedniej bluzy. Grzebanie w jego "garderobie" okazało się zbyt hałaśliwe, nawet jak na jego mocny sen.
-Co ty wyprawiasz?!
-Szukam bluzy.
-W mojej szafie?
-Tak.
   On tylko westchnął i znowu zasnął.
   Zgodnie z planem poszłam z Daphne niańczyć dzieci doktora Papopulusa. Wyszłyśmy z nimi na spacer po lesie. Kiedy ja rozmawiałam z Daphne, one biegały sobie niedaleko.
   Nagle usłyszałyśmy krzyk Emily, trzecia córka doktora. Przybiegła do nas z prędkością światła.
-Daphne!
-Co się stało, kochanie?
-Byłam na moczarach i zobaczyłam Wiedźmę!
-Spokojnie. Po pierwsze, nie wolno wam chodzić na moczary beze mnie. Po drugie, jak ona wyglądała?
-No... Miała absurdalnie wielkie, białe oczy... Wyglądała jakby miała sukienkę z drewna, patyków i błota... Włosy z liści... Miała baardzo długie nogi.
-Nie bój się, na pewno ci się przywidziało.
-Wracajmy już, dobrze?
-Jasne. Dzieci, wracamy!
   Czekałyśmy na powrót Papopulusa i jego żony. Kiedy wracałyśmy, było już ciemno.
-O czym myślisz? - spytałam Daphne.
-O tej wiedźmie. Nie wydaje mi się, żeby 10-latka mogła tak zmyślać. Była naprawdę wystraszona.
-Chcesz to zbadać?
-Pewnie.


Brak komentarzy: