-Cześć. - uśmiechnął się.
-Hej.
-A wy dalej w tym Lym... Lama... Loms...
-Lymstock'u. Nie, już wróciliśmy.
-Czyli będziesz na mnie czekać? - zaśmiał się.
-Pewnie, już zbieram komitet powitalny. - nagle zaczął mi się uważnie przyglądać.
-Co ty masz na sobie? - spytał w końcu.
-Twoją bluzę... - zarumieniłam się lekko.
-Okey. Właściwie, to ładnie w niej wyglądasz.
-Nie uśmiechaj się tak! Muszę wyglądać jak kretynka, cała czerwona, w za dużej bluzie. - ale on się zaśmiał.
-Muszę już iść, Teo już wyszedł...
-Zaraz, zaraz. Teo? Nic mi o nim nie mówiłeś. - skrzyżowałam ręce na piersi.
-Zazdrosna? Spokojnie, wolę dziewczyny, a właściwie ciebie.
-Wracając do Teo, to twój współlokator?
-Właściwie Teodor. Ale woli "Teo". Wiesz, że mieszkał w Słonecznych Jeziorach?
-Serio? Pewnie słyszał o całej tej sprawie z Delilah.
-Pewnie. Velma, naprawdę muszę już iść...
-Ja cię nie trzymam, nie mogę nawet. Zadzwonisz wieczorem? - on przecząco pokręcił głową.
-Nie, dopiero jutro.
-Ach... Okey. Więc do jutra. - rozłączył się.
Jako, że nie miałam nic do roboty, postanowiłam zająć się czymś bardzo interesującym - a mianowicie oglądaniem kotów w internecie. Przerwała mi Daphne.
-Wczoraj drukowałam legendy Lymstocka. Brałaś je może?
-Pewnie, że nie, czekałam aż mi je przyniesiesz.
-No nic. Zostały tylko te dwie. Reszta zaginęła w tajemniczych okolicznościach. - podała mi dwie kartki i wyszła.
Anonim
Lymstock było zwykłym miastem. Wiodło spokojne życie, do czasu, gdy do miasteczka przybył Pan Smiginton wraz z żoną Clarą i dziećmi: Megan, Colin'em i Markiem. Minął tydzień odkąd się wprowadzili, a oni otrzymywali różne anonimy, które były obrzydliwe. Jedne mówiły o zdradzie, a inne o przeszłości rodziców. Prowadzili sprawę 10 miesięcy. W końcu zobaczyli, że Pani Amiée Grifith pisała anonim. Zamknęli ją, jednakże Megan powiedziała, że jej ojciec to zrobił. A jak się okazało nie był jej biologicznym ojcem. Traktował córkę jak śmiecia. Jak się okazało, truł ją. Jednakże doktor (brat Amiée) ją wyleczył.
Lymstock było zwykłym miastem. Wiodło spokojne życie, do czasu, gdy do miasteczka przybył Pan Smiginton wraz z żoną Clarą i dziećmi: Megan, Colin'em i Markiem. Minął tydzień odkąd się wprowadzili, a oni otrzymywali różne anonimy, które były obrzydliwe. Jedne mówiły o zdradzie, a inne o przeszłości rodziców. Prowadzili sprawę 10 miesięcy. W końcu zobaczyli, że Pani Amiée Grifith pisała anonim. Zamknęli ją, jednakże Megan powiedziała, że jej ojciec to zrobił. A jak się okazało nie był jej biologicznym ojcem. Traktował córkę jak śmiecia. Jak się okazało, truł ją. Jednakże doktor (brat Amiée) ją wyleczył.
Szlamonstrum
Tę historię mieszkańcy Lymstock'a wykorzystywali głównie do straszenia dzieci, które nie chciały np. iść spać. Jednakże wielu dorosłych również spotykało to coś.
Legenda głosi, że w okoliczne lasy i bagna zamieszkiwał pewien stwór, o cudacznych umiejętnościach. Wyglądało to jak - bądźmy szczerzy - wielka sterta czarnego szlamu. Dało się dostrzec wąskie, całkiem białe ślepia. Nie miało konkretnego kształtu - potrafiło go zmieniać. Poruszało się bezszelestnie, a według opowieści, każdego kto mu "podpadł", zabijał, nie wiadomo dokładnie w jaki sposób.
Legenda głosi, że w okoliczne lasy i bagna zamieszkiwał pewien stwór, o cudacznych umiejętnościach. Wyglądało to jak - bądźmy szczerzy - wielka sterta czarnego szlamu. Dało się dostrzec wąskie, całkiem białe ślepia. Nie miało konkretnego kształtu - potrafiło go zmieniać. Poruszało się bezszelestnie, a według opowieści, każdego kto mu "podpadł", zabijał, nie wiadomo dokładnie w jaki sposób.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz