Get your dropdown menu: profilki

wtorek, 22 lipca 2014

Dziwoląg #2

-Myślisz nad... tym czymś? - spytał Kudłaty, gdy razem siedzieliśmy na balkonie i wygrzewaliśmy się na słońcu.
-Czyli o czym?
-O tym co widzieliśmy...
-Po co? Spotkaliśmy to raz i zaraz znikło. A ja jestem zmęczona.
-Okey. Co sądzisz o tych sztukach?
-Locked Room nie znam, a Justine zawsze lubiłam, i chciałabym to zobaczyć na scenie. Tylko jestem ciekawa, jak zrobią dekoracje i przejścia do tuneli, krypty i innych...
-Też jestem ciekawy. To będzie pewnie będzie...
-Świetne?
-Chciałem powiedzieć dziwne, ale pewnie tak.
-Pewnie będę musiała napisać recenzję.
-O, nie wiedziałem, że należysz do kółka dziennikarskiego.
-W zeszłym roku nie miałam zbyt wielu okazji do pisania.
-Jaki ty w ogóle masz profil?
-Matematyczno-fizyczny, ale mam jeszcze rozszerzoną chemię, biologię i angielski. A ty?
-Też mat-fiz, ale rozszerzoną mam tylko fizykę.
-Nie wiedziałam, że jesteś dobry z fizyki.
-Wielu rzeczy się o sobie dowiadujemy.
-Na przykład?
-Dziś dowiedziałem się, że jestem dobry z fizyki i że należysz do kółka dziennikarskiego.
-To nieźle.
-No. Jak chcesz spędzić ostatni wolny dzień? - spojrzał mi w oczy.
-Chcę spać. Ewentualnie wyjść gdzieś.
-Więc ubierz się w byle co i wyjdź przed dom! - uśmiechnął się.
   Przebrałam się w ten zestaw (oczywiście bez malowania paznokci i bransoletki).


Wyszłam na dwór, gdzie czekał już na mnie Kudłaty. Miał przy sobie plecak. Złapał mnie za rękę i zaprowadził nigdzie indziej, jak do lasu. Lubiliśmy ta chodzić - było spokojnie, ładnie i przyjemnie cicho. Nie zabrał mnie jednak do miejsca, o którym myślałam - miejsca naszego pierwszego pocałunku. Prowadził mnie przez las, a kiedy byliśmy blisko, kazał zakryć mi oczy. Tak też zrobiłam, a ona ciągnął mnie za sobą dalej. Kiedy dotarliśmy, usłyszałam szum, spadające krople i krzątaninę. Myślałam, że zaczął gdzieś niedaleko zaczął padać deszcz, a szumią drzewa, ale myliłam się. Jak się okazało, siedzieliśmy pod jednym z większych wodospadów, dosłownie, bo Kudłaty rozłożył piknik w jaskini za nim. Obok strumyk tworzył sadzawkę, na której pływały lilie wodne, a ważki i wodne ptactwo kręciło się wokół. Woda błyszczała w blasku słońca, a my mieliśmy idealne miejsce, żeby obejrzeć zachód słońca, który w Kryształowym Zdroju był niezwykle śliczny. Rozmawialiśmy, jedliśmy słodycze i owoce, zachwycając się pięknem krajobrazu. Nagle nasze dłonie zetknęły się. Spojrzeliśmy na sobie w oczy, zbliżyliśmy się do siebie i pocałowaliśmy. Czułam się tak jak podczas naszego pierwszego pocałunku. Odsunęliśmy się od siebie i wstaliśmy. Zebraliśmy rzeczy do plecaka, a ja poczułam chłód.
-Zimno ci? Mogę dać ci moją bluzę. Mam ja w plecaku.
-Dzięki. - założyłam jego czarną bluzę.
   Gdy wracaliśmy, na niebie gościły już gwiazdy, a my, trzymając się za rękę, szliśmy w stronę domu. Nagle zauważyliśmy to coś, które pojawiło się również przy wehikule. Rozglądało się, a potem zniknęło. My biegiem wróciliśmy do domu.

Brak komentarzy: